Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 26 listopada 2024 18:32
Reklama jak rozmawiać ze sztuczną inteligencją

6.03.1930. "Marsz głodnych" w Sanoku.

6.03.1930. "Marsz głodnych" w Sanoku.
Ul. Jagiellońska w Sanoku na starej pocztówce.

6 marca 1930 roku ulice Sanoka stały się widownią ostrych starć robotników z wojskiem i policją. Wielka manifestacja, zwana później “Marszem głodnych”, miała związek z pogarszającymi się warunkami bytowymi pracowników i światowym kryzysem gospodarczym. W okresie powojennym propaganda PRL-owska uczyniła z tego wydarzenia symbol walki z kapitalizmem, mocno naciągając rolę komunistów w tych wydarzeniach.

Przełom lat 20. i 30. XX wieku związany był z wielkim, światowym kryzysem gospodarczym, który bardzo mocno dotknął również Polskę. Padały kolejne zakłady pracy, rosła armia bezrobotnych, charakterystyczną cechą krajobrazu wielu miasta były kolejki do darmowych kuchni wydających posiłki dla pozbawionych pracy.

W dobie Wielkiego Kryzysu

Szczególnie ciężka sytuacja była w dawnej Galicji, gdzie nie było większych przedsiębiorstw, gospodarstwa rolne w większości były niewielkie. W prowincjonalnym wówczas Sanoku prawie połowa mężczyzn w wieku produkcyjnym pozostawała bez zatrudnienia. Taka sytuacja musiała spowodować wybuch społecznego niezadowolenia.

“Marsz głodnych” nie był zresztą pierwszym wyrazem buntu. W latach dwudziestych kilkukrotnie dochodziło do konfliktów na tle płacowym zwłaszcza w Sanockiej Fabryce Wagonów, która od końca drugiego dziesięciolecia XX wieku wchodziła w skład koncernu o nazwie “Zjednoczone Fabryki Maszyn, Kotłów i Wagonów L. Zieleniewski i Fitzner-Gamper SA” posiadającego fabryki w sześciu miastach. Głośny strajk wybuchł chociażby 6 listopada 1928, w akcie solidarności z pracownikami zakładu w Krakowie domagającymi się podwyżek płac.

Wybuchową atmosferę na Ziemi Sanockiej podgrzewały jeszcze problemy narodowościowe i polityczne. Stosunkowo silne, a przynajmniej hałaśliwie dające znak o sobie, były tu struktury Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Organizacja ta formalnie na zasadach autonomii wchodziła w skład Komunistycznej Partii Polski, niemal otwarcie jednak opowiadała się za odłączeniem Galicji od Polski i przyłączeniem do Ukrainy Radzieckiej. Te tendencje potwierdzał chociażby fakt, że nie funkcjonowały tu struktury macierzystej partii, tylko jej „ukraińska” odnoga, pomimo, iż dużą część robotników, jeżeli nie większość stanowili Polacy.

Komunistyczne hasła w dotkniętym kryzysem Sanoku miały pewne wzięcie. Komuniści, mimo, że stanowili stosunkowo niewielką grupę, szybko stali się głównymi inspiratorami protestów. Co ciekawe jednak ostrze ataków działaczy KPZU skierowane było nie tylko w stronę „wyzyskiwaczy”, ale również w silną na tym terenie, mającą duże wpływy w związkach zawodowych Polską Partię Socjalistyczną. Atmosfera stawała się coraz gorętsza od samego początku 1930 roku. Organizowane były strajki, wiece i manifestacje.

Protestujący zarzucali władzom powiatu brak reakcji na postulaty bezrobotnych m.in. w sprawie wypłaty zapomóg, bezpłatnego wydawania opału i żywności dla potrzebujących. Sytuację pogorszyły jeszcze rozpoczęte początkiem 1930 kolejne redukcje pracowników w największym na tym terenie przedsiębiorstwie - Fabryce Wagonów, zatrudniającej w momencie wybuchu protestu prawie tysiąc pracowników i uczniów..

Marsz

 6 marca 1930 roku – w czwartek po środzie popielcowej - pod siedzibą starostwa na sanockim Rynku zebrał się  tłum około dwóch tysięcy osób. Doszło do pierwszych starć z policją, starająca się usunąć protestujących z centrum. Szereg demonstrantów odniosło rany. Rozproszeni początkowo manifestanci ruszyli w kierunku Fabryki Wagonów, gdzie przyłączyła się do nich część tamtejszych robotników.

Na ulicy Lipińskiego, na rampie kolejowej pochód przedarł się przez szczupły szpaler policji i ponownie dotarł do centrum. Siłom porządkowym, które na pomoc wezwały wojsko, udało się powstrzymać demonstrantów dopiero na roku Jagiellońskiej i 3 Maja. Walki trwały do wieczora, by opanować sytuację władze ściągnęły kompanię policji z Wielkich Mostów. Rannych zostało kilkadziesiąt osób, około trzydziestu aresztowano, część manifestantów, uznanych za prowodyrów wydarzeń, skazano w późniejszym okresie na kary więzienia.

Sanocka manifestacja odbija się szerokim echem w całym kraju, donosiły o niej ogólnopolskie gazety. Największy dziennik międzywojennej Polski – „Ilustrowany Kuryer Codzienny” pisał wręcz, iż 6 marca „polała się krew w trzech miastach, tj. w Nowym Jorku, Berlinie i Sanoku. Mimo oczywistego faktu, iż protest został wykorzystany dla swoich celów przez komunistów, jasne było też, że nie można obojętne przejść wobec problemów społecznych wynikających z kryzysu. „Marsz głodnych” nie przyniósł robotnikom poprawy ich losu. Przeciwnie, doszło do dalszych redukcji (w czerwcu 1931 roku pracowało w fabryce Wagonów już tylko 417 pracowników – mniej niż połowa przed protestem), znacznie obniżono zarobki. Dwa lata później Ziemia Sanocka stała się, znów przy udziale członków KPZU, widownią kolejnych krwawych walk. Określanych jako „Powstanie Leskie”. Sytuacja bytowa mieszkańców zaczęła się poprawiać dopiero u schyłku II Rzeczypospolitej wraz z budową Centralnego Okręgu Przemysłowego i gwałtownym rozwojem przemysłu na terenie Galicji.

Symbol „walki z kapitalizmem”

W czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej „Marsz Głodnych” urósł do miana symbolu walki proletariatu z systemem kapitalistycznym. Sanocki protest zaliczano do najważniejszych w II RP wystąpień klasy robotniczej. Propaganda podkreślała zwłaszcza rolę działaczy partii komunistycznej. Co ciekawe, zazwyczaj unikano używania skrótu KPZU, kojarzącego się jednoznacznie z radziecką ekspozyturą dążącą do oderwania wschodnich terenów Polski. Protest nazywano wystąpieniem polskiego proletariatu, nie roztrząsano skomplikowanych kwestii narodowościowych i politycznych, które przecież mogły rzucać cień na „słuszność” wydarzeń z 1930 roku.

W okresie „wczesnego” PRL – w 1950 roku - na ulicę 6 marca przemianowano sanocką ulicę Piłsudskiego.  Wtedy też zamontowano pierwszą tablicę upamiętniającą wydarzenia z inskrypcją „Dla upamiętnienia solidarnej walki robotników Sanockiej Fabryki Wagonów i bezrobotnych pow. sanockiego o pracę i chleb, stoczonej w dniu 6 marca 1930 r. z reżimem sanacyjnego ucisku, ulica ta przemianowana”. W maju 1979 roku na obecnej ulicy 3 maja odsłonięto kolejną tablicę o treści „"Dla upamiętnienia solidarnej walki robotników Sanowagu i bezrobotnych o pracę i chleb w dniu 6 marca 1930 r. Walka ta przeszła do historii miasta pod nazwą „Marszu Głodnych”. Społeczeństwo miasta Sanoka dnia 30.V.1979." zaprojektowaną i wykonana przez Władysława Kandefera. Ciekawostka, że dokonano tu pewnej manipulacji, używając nazwy zakładów funkcjonującej, przez pewien czas, dopiero po II wojnie światowej.

Tę drugą tablicę odsłaniano ze szczególną pompą, z udziałem lokalnych władz partyjnych, kombatantów, działaczy organizacji społecznych. Ówczesna „Gazeta Sanocka Autosan” cytowała fragment przemówienia uczestnika tamtych wydarzeń Józefa Żołnierczyka, który mówił: „"Nazwa Marszu Głodnych określa uczestników marszu, a zarazem jego cel. Głodnymi byliśmy my - robotnicy i bezrobotni, członkowie naszych rodzin, my - dla których nie było nie tylko chleba, lecz i pracy. I właśnie o pracę, prawo do zatrudnienia, robotnik sanocki musiał stoczyć 6 marca 1930 roku krwawy bój”.

Faktem jest, że w komitecie strajkowym byli komuniści, że brali oni czynny udział w wydarzeniach, niemniej jednak trudno mówić, że oni właśnie byli inspiratorami „Marszu”, który raczej był spontanicznym wybuchem społecznym. To, że doszło do starć wynikało z nastrojów, jak również nieumiejętności czy też niechęci lokalnych władz do pokojowego zażegnania kryzysowej sytuacji

Nieco ponad rok po odsłonięciu drugiej tablicy, prawie dokładnie w pół wieku od tamtych wydarzeń,  polscy robotnicy, także pracownicy „Autosanu”, często potomkowie protestujących z 1930 roku, znów głośno upomnieli się o swoje praca, o chleb i godne warunki pracy. Tym razem ich przeciwnikiem nie byli kapitaliści, ale „władza robotnicza”. O swoje miejsca pracy sanockim robotnikom przyszło – niestety walczyć również w III Rzeczypospolitej.

Szymon Jakubowski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama