"Bazę ludzi umarłych" z Bieszczadami łączą niektóre filmowe serwisy internetowe. Nie jest to do końca prawdą. Pierwowzór tytułowej bazy oraz miejsce kręcenia zdjęć znajdują bowiem niemal na drugim końcu Polski. Wiąże się to z epizodem z życia Marka Hłaski, który końcem 1950 roku przez miesiąc pracował jako pomocnik kierowcy przy wyrębie drzewa w Górach Złotych na ziemi kłodzkiej w okolicach wsi Bielice. Wspomnienia z tego okresu, psychicznie i fizycznie wyniszczającej pracy, zawarł w drukowanej od stycznia 1957 roku w tygodniku "Panorama" powieści "Głupcy wierzą w poranek" (później jej tytuł zmieniony został na "Następny do raju", by w filmie stać się już "Bazą ludzi umarłych"). W okolicy Bielic, na ziemi kłodzkiej, właśnie kręcono sceny do filmu, tam gdzie istniała prawdziwa baza samochodowa.
W ostatecznej wersji filmu mamy już jednak wyraźne odniesienia bieszczadzkie. Mówi o tym wprowadzenie co do czasu i miejsca akcji wyświetlone na początku, w pewnej chwili widać wyraźnie mapę Bieszczadów, główny bohater Zawada stwierdza: "Leżałem za Baligrodem", zaś jeden z mechaników mówi: "Znowu banderowcy spalili jakąś wieś". W ten sposób Góry Złote przeistoczyły się w Bieszczady.
Warto wspomnieć, że w filmie wystąpiła plejada znakomitych aktorów, m.in. Leon Niemczyk, Emil Karewicz, Teresa Iżewska, Zygmunt Kęstowicz, Aleksander Fogiel, Tadeusz Łomnicki czy Roman Kłosowski. Niestety w czasie prac nad filmem nie obyło się bez sytuacji konfliktowych, związanych w dużej mierze z trudnym charakterem Marka Hłaski. Pisarz protestował przeciwko zmianom tytułu i ingerencjom w scenariusz. Ostatecznie kazał wycofać swoje nazwisko z oficjalnej listy twórców filmu.
(s)
Napisz komentarz
Komentarze