To morderstwo wstrząsnęło mieszkańcami ówczesnego województwa przemyskiego. 10 sierpnia 1975 roku doszło do brutalnego napadu rabunkowego na plebanię rzymsko-katolicką w Wyszatycach. Bandyci zamordowali księdza Bronisława Domino, czasowo zastępującego miejscowego proboszcza.
Młodzi bandyci (najstarszy miał 24 lata, najmłodszy 17) liczyli na łatwy, bogaty łup. Ksiądz Domino był zupełnie przypadkową ofiarą. Proboszcz wyszatyckiej parafii Stefan Zawadzki wyjeżdżał akurat na kilkudniową misję do Rzymu i Paryża. Poprosił swego kolegę z Babicy o zastąpienie go przez ten czas. Bandyci którzy wdarli się na plebanię, zakneblowali księdzu usta chustą liturgiczną wpychając knebel do samej krtani. Duchowny nie przeżył napadu.
Całą grupę zamieszaną w bestialski napad schwytano później w różnych częściach kraju: Szczecinie, Gdańsku, Dąbrowie Górniczej i Szamotułach. Przed sądem stanęły cztery osoby, oskarżone nie tylko o napad na plebanię, ale ogółem 20 przestępstw popełnionych od kwietnia do października 1975 roku w różnych składach osobowych. Najsurowiej sąd potraktował Mirosława Tadeusza Fydricha, uznanego za organizatora, aranżera i najbardziej agresywnego uczestnika napadu. Skazany on został na karę śmierci i pozbawienie praw publicznych na zawsze. Jego najbliższy kompan, również biorący udział w napadzie i zabójstwie księdza, Józef Stasiak, usłyszał wyrok 20 lat więzienia, 20 tys. złotych grzywny i 10 lat pozbawienia praw publicznych. Nie biorący udziału w napadzie, ale będący jego inicjatorem Zbigniew Zawadzki (notabene krewniak duchownego mający w chwili zabójstwa 17 lat) dostał 13 lat, 25 tys. złotych grzywny i 8 lat pozbawienia praw publicznych, zaś udzielający pomocy bandytom Andrzej Wierzbowski (któremu udowodniono 6 innych przestępstw) 6 lat więzienia, 12 tys. złotych grzywny i 2 lata pozbawienia praw.
Relacjonujące proces „Nowiny” tak pisały wówczas o finale sprawy: Uzasadniając wyrok, sędzia SW Ryszard Kot stwierdził m.in.., że sąd w stosunku do głównego oskarżonego nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących, a biorąc pod uwagę wyjątkowy ciężar gatunkowy zbrodni, wiodącą w jej przygotowaniu i dokonaniu rolę Fydricha, działanie z chęci łatwego zysku i kontynuowanie działalności przestępczej już po tragedii w Wyszatycach, uznał za konieczne całkowitą eliminację skazanego ze społeczeństwa. Również pozostałe, wymierzone przez sąd kary, są adekwatne do stopnia szkodliwości popełnionych czynów i odczucia sprawiedliwości społecznej.
Uroczystości pogrzebowe duchownego odbyły się w Wyszatycach, następnie w rodzinnej Babicy. Uczestniczyło 150 księży i zakonników i ogromne rzesze wiernych, wstrząśniętych bezsensowną tragedią. Nabożeństwo żałobne odprawił biskup pomocniczy przemyski Bolesław Taborski.
Ksiądz Domino w chwili śmierci miał 59 lat. Urodził się w Babicy koło Czudca na Rzeszowszczyźnie. Pochodził z wielodzietnej rodziny, z której "wyszło" aż 6 księży. Mówiono o nim „wiejski ksiądz”, nosił się bardzo skromnie, pracował w małych parafiach. Pisał wiersze i humoreski publikowane w robionej własnym sumptem gazetce „Dobry Humor” .
sj
Napisz komentarz
Komentarze