Żołnierzom 2 Dywizji Strzelców Pieszych - weteranom Kampanii Wrześniowej i walk we Francji 1940 roku - przyszło pięć lat spędzić w obozach internowania w Szwajcarii. Jednostka, dowodzona przez sanoczanina, gen. Bronisława Prugara-Ketlinga przeszła jednak do historii. Nie poddali się bezczynności, za drutami sposobili się do dalszej pracy dla kraju, byli też szykowani do obrony alpejskiej republiki przed ewentualnym atakiem niemieckim.
Po klęsce wrześniowej, jesienią 1939 roku we Francji zaczęły powstawać jednostki odradzającej się armii polskiej. Formowanie 2 Dywizji Strzelców Pieszych rozpoczęto w rocznicę odzyskania niepodległości 11 listopada na mocy rozkazu Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego.
2 dywizja
Dywizja był tworzona początkowo w okolicach Coetquidan, później w departamencie Deux-Sevres. Z czasem formowano kolejne jednostki: 4 Warszawski Pułk Strzelców Pieszych, 5 Pułk Strzelców Pieszych, 6 Pułk Strzelców Pieszych, 2 Warszawski Pułk Artylerii Lekkiej. Na czele całości, składającej się zarówno z osób przedostających się z kraju, jak i Polonusów, stanął owiany sławą z Kampanii Wrześniowej - gen. Bronisław Prugar-Ketling.
Formowanie jednostki przebiegało w bardzo trudnych warunkach. Były poważne problemy zarówno z kwaterami jak bronią i miejscami do ćwiczeń. A czasu na szkolenie było bardzo mało. Już w maju 2 Dywizja Strzelców Pieszych, licząca ok. 16 tys. żołnierzy, ruszyła na front w Lotaryngii.
Polskim żołnierzom nie było dane niestety walczyć jako zwartej formacji. Używani byli do „łatania” dziur w obronie i luzowania wyczerpanych oddziałów francuskich. Oddziały 2 DSP walczyły dzielnie m.in. pod Belfort, Montbeliard i Maiche. W dowód uznania za męstwo, cztery jednostki dywizyjne zostały odznaczone francuskimi Krzyżami Wojennymi z Gwiazdą Mimo waleczności polskich żołnierz sytuacja stawała się tragiczne tragiczna. By ratować swoje wojsko, praktycznie pozbawione już amunicji i możliwości dalszej walki, na rozkaz generała Władysława Sikorskiego, w nocy z 19 na 20 czerwca 1940 roku, Prugar-Ketling ze swoimi żołnierzami przekroczył granicę szwajcarską, gdzie zostaje internowany.
Dowódca
Ciekawostką jest fakt, że ścisłe dowództwo Dywizji stanowiły osoby związane z obecnym Podkarpaciem. Z ziemi sanockiej pochodził dowódca, gen. Bronisław Prugar-Ketling. Jego faktycznymi zastępcami byli m.in. szef dywizyjnej piechoty, krośnianin płk dypl. Stanisław Pelc, artylerią dowodził urodzony w Nowym Siole na Lubaczowszczyźnie płk Włodzimierz Dembiński.
Prugar-Ketling urodził się w Trześniowie koło Haczowa w powiecie brzozowskim 2 lipca 1891 roku. Pochodził ze starego roku rodu osiadłego na tych terenach jeszcze w późnym średniowieczu. Wychowywany po śmierci ojca przez stryja-księdza otrzymał staranne wykształcenie: skończył szkołę powszechną w Jaćmierzu, w 1910 roku z najlepszym wynikiem zdał maturę w sanockim Gimnazjum Męskim, zaczął studia na wydziale prawa Uniwersytetu Franciszkańskiego we Lwowie (późniejszego Uniwersytetu Jana Kazimierza).
Od wczesnej młodości Bronisław był zaangażowany w działalność organizacji o charakterze niepodległościowym. Współorganizował Drużyny Bartoszowe, działał w organizacji „Zarzewie”. Jeszcze w okresie przed wybuchem Wielkiej Wojny ukończył kurs oficerski. W 1914 roku trafił na front jako oficer liniowy, walczył m.in. w bitwie pod Kraśnikiem, później w operacji gorlickiej – największej kampanii I wojny światowej na froncie wschodnim.
Dwukrotnie ranny, w czasie walk na Wołyniu w 1916 dostał się do niewoli, z której zdołał uciec w następnym roku i wstąpić do konspiracyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej. Jego droga do odzyskującej niepodległość Polski wiodła przez Murmańsk, Anglię i Francję, gdzie wstąpił do „Błękitnej Armii” gen. Józefa Hallera i wraz z nią jako dowódca batalionu 2 Pułku Strzelców Polskich (później 44 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych) powrócił do kraju.
Brał udział w walkach o niepodległość, m.in. w wojnie polsko-bolszewickiej, w czasie której służył w sztabach 3 Armii Edwarda Rydza Śmigłego i 4 Armii gen. Leonarda Skierskiego. Po zakończeniu wojny otrzymał tytuł oficera Sztabu Generalnego i przydział na szefa sztabu stacjonującej w Przemyślu 2 Dywizji Piechoty. W wolnej Polsce piął się po kolejnych szczeblach kariery dowodząc m.in. 45 Pułkiem Piechoty Strzelców Kresowych, kierując departamentem piechoty Ministerstwa Spraw Wojskowych, wreszcie obejmując stanowisko dowódcy piechoty w 11 Karpackiej Dywizji Piechoty w Stanisławowie.
Wybuch II wojny światowej zastał Prugara-Ketlinga na stanowisku dowódcy 11 KDP walczącej w składzie Armii „Karpaty”. Wsławił się sukcesami w czasie ciężkich walk odwrotowych. Jego jednostka skutecznie biła się z Niemcami m.in. pod Krzywczą, Sądową Wiśnią, Jaworowem, w lasach janowskich. Zdawał sobie sprawę z beznadziejności walk. Pisał niedługo później w swych wspomnieniach:
- Wojnę z Niemcami przegraliśmy, bośmy jej w żaden sposób wygrać nie mogli. (…) Nie wiem czy jest na świecie dużo narodów, które mogłyby z równą odwagą i determinacją stawiać czoło tak przeważającej sile (liczebnie, technicznie i organizacyjnie), jaką dysponowali Niemcy – jakiej dotychczas świat nie widział.
Mimo surowej oceny polskich możliwości obronnych generał twardo spełniał swój żołnierski obowiązek. Jak pisał w innym fragmencie:
- Nikt od spełnienia obowiązku nie uchylał się. Nikt z pola walki bez rozkazu nie schodził.
Prugar-Ketling był autorem jednego z najbardziej spektakularnych sukcesów polskiej obrony w Kampanii Wrześniowej. Idąc na broniący się przed Niemcami Lwów, w bitwie pod Jaworowem 15 i 16 września 1939 roku rozbił część doborowego zmotoryzowanego pułku SS „Germania”.
W Szwajcarii
Paradoksalnie pięcioletnie internowanie w Szwajcarii przyczyniło się później do powstania legendy generała Bronisława Prugar-Ketlinga. Tu okazało się, że jest on wyśmienitym dowódcą nie tylko na polu bitwy, ale również w sytuacji bezczynności, a nawet załamania morale po klęsce Francji.
W Szwajcarii znalazło się ok. 13 tysięcy żołnierzy podlegających generałowi. Prugar-Ketling doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może pozwolić im na bezczynność, że przegrana kampania nie oznacza końca, że należy szykować się do powrotu do kraju, który kiedyś przecież musi nastąpić. A wtedy też potrzebni będą żołnierze, też potrzebni będą ludzie potrafiący odbudowywać dotknięty katastrofa wojenną kraj.
Prugar-Ketling szczególny nacisk położył na kształcenie swych żołnierzy. Już pod koniec października 1940 roku, z jego inicjatywy, powstały trzy obozy uniwersyteckie (o kierunkach prawniczych, technicznych, medycznych i ekonomicznych) gdzie kształcili się żołnierze. Do współpracy udało się pozyskać także szwajcarskich naukowców. Dość powiedzieć, że w Szwajcarii dyplomy ukończenia szkół wyższych uzyskało 300 podwładnych Prugara-Ketlinga, zaś 60 z nich uzyskało tytuły doktorskie. Niektórzy po wojnie stali się trzonem kadr polskich uczelni.
Ośrodki internowania w Szwajcarii, dzięki niezwykłej aktywności generała, stały się szybko centrami polskiej kultury i nauki na emigracji. Setki młodych ludzi kończyło szkoły, kwitło życie kulturalne, organizowano liczne kursy zawodowe, m.in. samochodowe, elektryczne, radiowe. W ten sposób kształcono przyszłe kadry fachowców.
Początkowo polscy żołnierze przyjęci byli przez Szwajcarów, wyczulonych na punkcie swej długiej neutralności, bardzo chłodno, poddani byli ścisłemu rygorowi przewidzianemu dla internowanych. Z czasem ten stosunek zaczął się diametralnie zmieniać. Przymusowi gospodarze coraz przychylniej postrzegali Polaków, w 1944 roku przymykali oczy na nielegalne opuszczanie kraju przez żołnierzy, którzy chcieli dołączyć do polskiego wojska, znów walczącego we Francji. Tym razem jako siła ofensywna.
Spory wpływ na postrzeganie 2 Dywizji przez Szwajcarów miał zapewne fakt, iż w pewnej chwili realna wydawała się groźba ataku na to państwo ze strony III Rzeszy. Generał Prugar-Ketling wraz z dowódcami szwajcarskimi bardzo poważnie przygotowywali plany wspólnej obrony w takim przypadku.
Powrót do kraju
Kapitulacja Niemiec oznaczała kres pięcioletniego okresu internowania. Część żołnierzy zdecydowała się na powrót do kraju, większość pozostała na emigracji, z czego około tysiąca w Szwajcarii. Niektórzy z byłych internowanych tu założyli rodziny. Z takiego mieszanego małżeństwa pochodzi m.in. jeden z czołowych szwajcarskich polityków Claude Janiak, były przewodniczący tamtejszego parlamentu, posiadający zresztą oprócz szwajcarskiego, także polskie - od urodzenia - obywatelstwo.
Adam Vetulani, sanoczanin, później wybitny naukowiec, we wspomnieniach z pobytu w Szwajcarii zamieszczonych w „Księdze pamiątkowej Gimnazjum Męskiego w Sanoku 1888-1958” pisał, że generał decydując się na powrót do kraju kierował się przeświadczeniem, że jeden jest tylko obowiązek Polaka rzuconego przez wojnę poza granice ojczyzny: powrócić do Polski i pracować dla Polski, jak najrychlej i wszelkimi siłami włączyć się w nurt przebudowy gospodarczej, społecznej i politycznej naszego kraju.
Nowe władze w początkowym okresie swych rządów - z czysto propagandowych powodów – hołubiły powracających z emigracji, zwłaszcza oficerów wyższych szarżą, cieszących się autorytetem. Tak było i w przypadku generała Prugar-Ketlinga, któremu powierzono szereg stanowisk m.in. szefa Gabinetu Naczelnego Wodza i Ministra Obrony Narodowej, szefa Komisji Delimitacyjnej dla granicy wschodniej, przewodniczącego Studiów Granicznych czy szefa departamentów w Ministerstwie Obrony Narodowej i Dowództwie Wojsk Lądowych, zaś w lipcu 1947 awansowano do stopnia generała dywizji.
Prugarowi-Ketlingowi niedługo przyszło jednak cieszyć się życiem w kraju. Jeszcze w Szwajcarii zaczął mieć problemy z sercem, które z czasem stały się coraz bardziej dotkliwe. Zmarł w Warszawie 18 lutego 1948 roku w wieku 57 lat. Został pochowany z z honorami wojskowymi w Alei Zasłużonych na Powązkach Wojskowych w Warszawie.
Niedługo później okazało się, że przedwczesna śmierć sprawiła, że generał uniknął szykowanych mu represji. Z upływem czasu spirala terroru coraz bardziej się nakręcała, uderzając także w tych którzy deklarowali lojalność wobec nowego ustroju. Wśród ludzi w których planowano uderzyć był także Bronisław Prugar-Ketling. W 1951 roku w ramach prowadzonych czystek władze urządziły pokazowy „proces generałów”. Grupę wysokich oficerów z przedwojennym i emigracyjnym stażem w armii oskarżono o antypaństwowy spisek i po okrutnym śledztwie i parodii procesu skazano na kary dożywotnego więzienia, Prugar-Ketling, gdyby żył, nie uniknąłby tego samego losu. W dokumentach „procesowych” był wymieniany jako jeden z inspiratorów „spisku” i organizator rzekomej grupy dywersyjno-szpiegowskiej.
Szymon Jakubowski
Fot. Muzeum Polskie w Rapperswill
Napisz komentarz
Komentarze