Na ziemiach polskich po raz pierwszy Święto Pracy obchodzono w 1892 roku, trzy lata po uchwale II Międzynarodówki upamiętniającej krwawe wydarzenia z Chicago z 1886 roku. Od początku wiece i manifestacje odbywały się w ówczesnej Galicji.
Na terenie dzisiejszego Podkarpacia, 1-majowe obchody w 1892 roku odnotowane zostały w Przemyślu. Krakowski dwutygodnik socjaldemokratyczny „Naprzód” zamieścił wówczas następującą wzmiankę z wydarzenia w tym mieście:
- Uroczystość majowa wypadła świetnie. W ratuszu odbyło się tłumne zgromadzenie ludowe. Tow. Segeta, delegat lwowski, referował w sprawie powszechnego głosowania, tow. Thienel w sprawie 8-godz. dnia roboczego. Tow. Geradowski przedstawił straszliwy wyzysk i stan robotników piekarskich. Tow. Fris miał referat o wolności prasy i stowarzyszeń. Po referatach uchwalono odpowiednie rezolucye. Okrzykami na cześć 1-Maja zakończono zgromadzenie.
W następnym obchody pierwszomajowego święta znów odbywały się w wielu galicyjskim miastach, ale jednocześnie odnotowano wiele przypadków prób przeciwdziałania ze strony władz. W Przemyślu zabroniono obchodów ze względu na „dobro publiczne”, w Tarnowie miejscowy starosta ogłosił, że „samowolne uchylanie się od pracy w dniu 1 b.r. jest bezprawne. Zabrania się również odbywania wszelkich jakichkolwiek publicznych obchodów, zebrań itp. mających na celu odciąganie robotników od pracy zawodowej”. Za złamanie zakazu grożono surowymi konsekwencjami. Mimo problemów i represji w kolejnych latach obchody organizowano w kolejnych miastach, przy coraz większej frekwencji. Najliczniejsze, wielotysięczne manifestacje odbywały się w Krakowie i Lwowie. Przez kilka pierwszych lat, na terenie dzisiejszego Podkarpacia, najaktywniejsze było środowisko robotnicze w Przemyślu, gdzie działał m.in., późniejszy poseł do parlamentu austriackiego i Sejmu II Rzeczypospolitej Herman Lieberman. W Przemyślu też działały najsilniejsze na tym terenie struktury Partii Socjaldemokratycznej Partii Galicji i Śląska
W 1896 roku po raz pierwszy 1 maja świętowano w Rzeszowie, w tutejszej Sali Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Inicjatorem uroczystości był młody aplikant adwokacki Herman Lieberman, który za swą działalność został wkrótce zmuszony do opuszczenia Rzeszowa i wyjazdu do Przemyśla. Miejscowe starostwo usiłowało uniemożliwić obchody, zakazując zgromadzenia ze względu na rzekome zagrożenie epidemią tyfusu plamistego. Organizatorzy zareagowali skarga skierowaną do hrabiego Badeniego, ówczesnego premiera Austrii, wcześniej namiestnika Galicji. Interwencja przyniosła skutek, zaś „Naprzód” ironizował:
- Hr. Badeni telegraficznie kazał bakcylom tyfusowym opuścić Rzeszów i rzeczywiście odbyło się całkiem spokojnie ludowe zgromadzenie. Zalecamy ten niezawodny środek wszędzie, gdzie pojawią się w starostw ach bakterye tyfusu, anginy, dyfteryi itp. smoków, tłumiących nasze prawo do zgromadzenia się bez przeszkody.
Smaczku tym pierwszym obchodom dodawał fakt, że dzień wcześniej do Hermana Liebermana przyszłą delegacja robotników, z prośbą, by przed wiecem zamówić mszę. Lieberman przeznaczył na ten cel pieniądze z... partyjnej kasy. Jeśli wierzyć jego późniejszym wspomnieniom to doszło wtedy do poważnego zgrzytu. Ksiądz z parafii farnej miał bowiem w czasie kazanai pzowolić sobie na cierpkie słowa wobec socjalistów i samego Liebermana, co spowodowało demonstracyjne wtjście części uczestników z kościoła.
W tym samym roku rekordową, bo dwutysięczną manifestację zorganizowano w Przemyślu. Najważniejszymi postulatami w tamtym okresie były wprowadzenie 8-godzinnego dnia pracy (wtedy dzień roboczy trwał nawet 12-14 godzin) oraz powszechnego prawa wyborczego (wówczas wzory odbywały się w tzw. kuriach i faktyczne prawa do głosowania miał jedynie niewielki procent społeczeństwa). W 1898 roku do miast, gdzie 1 maja przerywano prace i organizowano manifestacje dołączyły m.in. Jarosław (4 tysiące uczestników) i Sambor (2 tysiące manifestujących).
W 1900 roku socjalistyczna prasa informowała między innymi o zajściach w Samborze. Już po zakończeniu zgromadzenia grupa robotników miała zostać zaatakowana przez kilkunastu żandarmów i policjantów, którzy bili nich kolbami i szablami praz zdzierali lampiony i chorągiewki. 1 maja tegoż roku niespodziewanie wolne mieli robotnicy sanockiej fabryki wagonów. Nie wynikało to jednak ze świętowania, ale pożaru do jakiego doszło dzień wcześniej. Biorący udział w walce z żywiołem robotnicy mogli po niej zostać w domach.
Reperkusje obchodów święta pierwszomajowego czasem miały miejsce już po nich. Np. w Przemyślu kilka dni po uroczystościach, aresztowano uczestników bójki, której podłożem były „różnice zdań” co do faktu, iż z pracy w miejscowym klasztorze zwolniono świętujących 1 maja murarzy. Zatrzymano także dwóch innych robotników, którym zarzucono zmuszanie innych do uczestnictwa w manifestacji.
W 1905 roku obchody 1-majowe w Sanoku rozpoczęto… nabożeństwem. Niechętna socjalistom „Gazeta Sanocka” relacjonowała:
- W dniu 1 b.m świątkowali robotnicy tutejszej fabryki. Rano udali się w ordynku wojskowym z muzyką na czele do kościoła na nabożeństwo. W pochodzie niesiono tablice, na których wypisane były żądania robotników, a więc 8-godzinnego dnia pracy i powszechnego tajnego bezpośredniego głosowania. (…) Po nabożeństwie przeszli w uroczystym pochodzie z muzyką, przystrojeni w czerwone goździki, ulicami miasta i udali się po godz. 10. Rano – do karczmy w Olchowcach(…).
„Gazeta Sanocka” utyskiwała w swej relacji, iż w czasie manifestacji w przemówieniach pojawiały się elementy „nienawiści do innych klas społecznych, chęci grabienia innym tego co posiadają”. Autor notki zarzucał też organizatorom, że zebranie robiono w karczmie, co sprawiło, że wielu jego uczestników miało później problemy z powrotem do domów.
sj
Napisz komentarz
Komentarze