W nocy z 24 na 25 kwietnia 1943 roku żołnierze Armii Krajowej dokonali ataku na areszt w Żołyni pod Łańcutem, gdzie Niemcy przetrzymywali schwytanych członków ruchu oporu. Akcja zakończyła się sukcesem. Uwolniono ośmiu aresztantów.
Kilka dni wcześniej w żołyńskich strukturach AK doszło do wsypy. Seria aresztowań zaczęła się od tego, gdy jeden z konspiratorów - Stanisław Cebulak - wspomniał o przynależności do organizacji podziemnej leśniczemu ze Zmysłówki Stefanowi Szałąjdewiczowi, który okazał się konfidentem miejscowej żandarmerii niemieckiej. W tym samym czasie na rynku w Żołyni schwytany został inny AK-owiec Alojzy Kołcz, przy którym znaleziono gazetkę "Odwet". W czasie przesłuchania przyznał się, że otrzymał ją od swego dowódcy Józefa Warzaszka ps. Złom, który natychmiast został aresztowany. Oprócz nich do aresztu trafił także także Stanisław Filip "Jedynak" i komendant placówki AK w Kosinie Józef Puchała "Lis".
Dowództwo Obwodu AK Łańcut szybko zdecydowało o podjęciu próby odbicia aresztowanych zanim zostaną wywiezieni z Żołyni. Obawiano się także, że niektórzy mogą złamać się w śledztwie, co niestety okazało się prawdą. Po otrzymaniu zgody z Inspektoratu Rejonowego AK w Rzeszowie do akcji wyznaczono żołnierzy placówek Łańcut, Łąńcut-wieś i Wola Zarczycka. Ogółem sto osób pod dowództwem obwodowego komendanta Haneryka Puziewicza ps. Batura. Przy opracowaniu planu bezcenne okazały się informacje przekazane przez miejscowego granatowego policjanta Mariana Milera, członka AK.
Budynek aresztu, w którym znajdowały się posterunek niemieckiej i granatowej policji, zaatakowany został od frontu i od tyłu. Atakowano też znajdujące się nieopodal mieszkania ukraińskich policjantów. Mimo pewnych komplikacji akcja udała się. Uwolniono 8 aresztowanych, zdobyto trochę broni. Niestety w czasie strzelaniny ciężko ranny został adiutant "Batury" - Władysław Dudek. Sam "Batura" i dowodzący jednym z oddziałów Tomasz Batko "Manierka" zostali odznaczeni krzyżami Virtuti Militari.
Uznany za zdrajcę Alojzy Kołcz został rozstrzelany z wyroku sądu polowego, leśniczy Szałajdewicz kilkakrotnie unikał likwidacji, w końcu został jednak zastrzelony przez członków Armii Ludowej. Niemcy wkrótce srogo zemścili się za akcję podziemia. 4 czerwca dokonali pacyfikacji Żołyni, w czasie której zamordowano 14 osób.
Szymon Jakubowski
Napisz komentarz
Komentarze