Co może zdziałać ksiądz w szczupłych granicach parafii, najlepiej świadczy działalność ks. Antoniego Tyczyńskiego (w środku Galicyi), którą też tutaj w kilku zdaniach przedstawimy. Probostwo w Albigowej objął ks. A. Tyczyński w r. 1885, ludność była bardzo biedna, rozpita i zadłużona; liche kurne chaty i znaczne rozdrobienie ziemi świadczyły na zewnątrz o zacofaniu wsi.
Szkoła, kółko, sklepy
Najpierw postarał się o założenie szkoły ludowej, której dotąd we wsi brakowało. Następnie starał się swych parafian pobudzić do lepszej gospodarki, do budowania nowych chat z kominami, założył w 1891 r. kółko rolnicze, którego działalność nie ogranicza się,
jak powszechnie w Galicyi, do sklepiku, ale naprawdę jest ono organizacyą zawodową włościan, posiada bowiem czytelnię, urządza wykłady, sprowadza dla swych członków nawozy sztuczne, narzędzia i nasiona.
W r. 1905 Kółko liczyło 41 członków, odbyło 28 zebrań, sprowadziło nawozów sztucznych za 580 kor., narzędzi rolniczych za 194 kor., nasion za 100 kor. Zamiast sklepu kółkowego powstały we wsi 3 sklepiki prywatne z inicjatywy ks. Tyczyńskiego. W r. 1898 założył on szkołę koszykarską, wykształciwszy poprzednio swego chłopca od posług na jej kierownika. Szkoła mieści się obecnie w piętrowym domu murowanym, a uczęszcza do niej 50 ucz., którzy w miarę postępów pobierają wynagrodzenie za robotę
(do 2 kor. dziennie).
Szkoła ta miała na celu, przez rozwinięcie jakiegoś przemysłu we wsi, przeciwdziałać dalszemu rozdrabnianiu gospodarstw. Oprócz tego, dobroczynna opieka proboszcza wykształciła dwóch chłopców w szkole ogrodniczej w Tarnowie, trzech w szkole dla przemysłu drzewnego w Zakopanem, jednego w szkole sukienniczej w Rakszawie, jednego w szkole tkackiej w Łańcucie, pięciu w niższych szkołach rolniczych, jednego w szkole organistów w Przemyślu, dalej dwóch odbyło Kursa mleczarskie, jeden odbył kurs handlowy (na kierownika sklepu wiejskiego), jeden kurs dla kasyerów kas rajfajzenowskich, jeden wyuczył się na pisarza gminnego, wreszcie jeden na dozorcę drenarskiego. Oprócz tego za namowy ks. Tyczyńskiego kilku gospodarzy oddało swych synów do szkół średnich. W ten sposób z jego inicyatywy i dzięki jego ofiarności kilkudziesięciu ludzi zdobyło możność utrzymania się bez pracy na roli bez dzielenia dalszego drobnych działków familijnych.
Największa chlubą dla ks. Tyczyńskiego, jest wystawienie nowego, pięknego kościoła według planów znakomitego architekta Talowskiego tylko za kwotę 70.000 kor., dzięki umiejętnej administracji i zużytkowaniu sił miejscowych (1895 – 1897). Choć nadzwyczaj oszczędny, nie pożałował on jednak pieniędzy na ozdobienie kościoła przez utalentowanych artystów malarzy z Krakowa.
Gospodarny proboszcz
W r. 1902 założył ks. T. mleczarnię, która w 1904 przerobiła 157.000 l. mleka, w 1905 90.000. W 1903 i 1904 urządził on w tej mleczarni kurs dla mleczarek, założył także przy niej pierwszą w kraju szkołę gospodyń wiejskich. Szkoła ta ma na celu kształcenie dziewcząt wiejskich w kierunku ogólnym i praktycznym na wzorowe gospodynie. Na razie liczba uczennic jest jeszcze mała, głównie z powodu szczupłości lokalu, ale szkoła ta, jako bardzo na czasie, zyskała sobie uznanie i sympatyę u społeczeństwa, ruch bowiem kulturalny, jaki się na wsi rozwija, dotykał dotychczas w daleko mniejszym stopniu kobiety, niż mężczyzn.
Nie zaniedbał ks. Tyczyński oczywiście założyć kasy rajfajzenowskiej (1901), zostającej pod patronatem Wydziału krajowego. Z końcem 1905 r. liczyła ona 177 członków, wkładki wynosiły około 30.000 kor., pożyczki udzielone członkom 38.000 k., fundusz rezerwowy 1,259 kor., zysk za rok 1905 do 584 kor., obrót kasowy cały 145.000 kor. Wnet po zorganizowaniu kasy podjął starania o wprowadzenie w życie spółki drenarskiej, gdyż grunta albigowskie, na silnym stoku położone, potrzebują uregulowania wilgoci. Jednorazowe wyłożenie pożytku drenowania wystarczyło do przekonania wszystkich.
W r. 1904 krajowe biuro melioracyjne przy Wydziale krajowym wykonało plany drenowania połowy obszaru wsi (1.000 morgów). Zamiast kupować rurki drenarskie postanowiono je wykonać na miejscu we własnym zarządzie spółki drenarskiej. Ponieważ wyrób drenów wymaga motoru parowego, ks. Tyczyński postanowił te okoliczność wyzyskać do założenia stałej fabryki rurek drenarskich, dla których zbyt w szerokiej okolicy jest zapewniony.
Aby jednakże motor zatrudnić i w zimie, kiedy praca w cegielni ustaje, a nawet na wypadek niepowodzenia dalszego wyrobu rurek na sprzedaż wyzyskać go należycie, postanowił założyć młyn parowy, którego potrzebę ludność miejscowa i okoliczna gorąco odczuwała. Dla prowadzenia obu tych przedsiębiorstw powstała w r. 1905 spółka przemysłowo-rolnicza, do której od razu przystąpiło 195 członków. We wrześniu 1906 r. odbyło się uroczyste poświęcenie obu zakładów, których wybudowanie kosztowało 100.000 koron. Wziął w niej udział parotysięczny tłum wieśniaczy, który się na to święto przemysłowe, jak na odpust zebrał z sąsiednich także wsi. Dodać jeszcze trzeba, że założył również ks. Tyczyński w Albigowej straż ochotniczą. Ostatnie, największe przedsięwzięcie jest oparte na realnych podstawach, bo obliczone na masowe potrzeby miejscowe, ma też zapewnione zupełne powodzenie.
Z rozwagą do celu
Duszą i sercem oddany idei podniesienia ludu, ułatwienia mu bytu, a nie gnany osobistą ambicyą sławy czy karyery, pracuje i tworzy ks. Tyczyński z rozwagą, spokojnie, do celu gospodarczego daży w sposób gospodarczy na podstawie chłodnej kalkulacyi, nie spotykają go też niepowodzenia; zresztą takiego męża nigdyby niepowodzenia zrazić do pracy nie mogły.
Ksiądz Tyczyński wyzyskał w swej działalności wszystkie środki, jakimi Galicya dla podniesienia ludności wiejskiej rozporządza. Wzorowy działacz – obywatel stworzył też ze swej Albigowej liczącej obecnie niespełna 2.000 ludności wzorową wieś polską, (jak słusznie głosi Z. Chmielewski w Czasopiśmie dla spółek rolniczych 1905, nr.4). Pomyślne rezultaty niewątpliwie zawdzięcza on swym zdolnościom i pracy w pierwszym rzędzie, ale należy stwierdzić, że niemal w każdej wsi, niemal każdy ksiądz mógłby bez trudu w ciągu kilku lat, do podobnych doprowadzić rezultatów, gdyby tylko miał przygotowanie odpowiednie i podnietę z góry do wytrwałej pracy, gdyby te pracę jego przełożeni cenili i uznawali.
Czy podobnych księży jest więcej w Galicyi? Są, ale niestety bardzo nieliczni. W każdym razie należy podnieść, że duchowieństwo poczuwa się do obowiązku pracy nad podniesieniem ekonomicznem ludu i zaczyna działać. Spółki rajfajzenowskie w większości zostały założone i są prowadzone przy współudziale duchowieństwa, również i kółka rolnicze w znacznej części duchowieństwu zawdzięczają tę skromną dozę żywotności, którą okazują. Wogóle duchowieństwo ruskie więcej pracuje dla ludu, niż polskie.
Na wzmiankę zasługują ksiądz Onyszkiewicz w Chiszewicach, gdzie komasacya została przeprowadzona, ks. Niżankowski, w pow. stryjskim działający, a zwłaszcza ks. Zacharyasiewicz w Wyszatycach, któryby może nawet wytrzymał porównanie z ks. Tyczyńskim. Z polskiego duchowieństwa daleko ruchliwsze jest duchowieństwo w dyecezyi lwowskiej i przemyskiej (Galicya wschodnia i środkowa), niż w tarnowskiej i krakowskiej (Galicya zachodnia). Najmniej kulturalne i najmniej ludowi oddane jest duchowieństwo dyecezyi tarnowskiej, na co już sama jego brutalność w walce ze stronnictwem ludowem wskazuje, choć i tutaj z pomiędzy młodszych zaznacza się kilka dzielnych jednostek, chętnych do pracy, ze starszych zaś wymienić należy ks. Siemieńskiego ze Szynwałdu.
Fot. Biblioteka Publiczna w Albigowej, Zespół Szkół w Albigowej
Napisz komentarz
Komentarze