17 września 1939. Panuje kompletny chaos, trudno opanować panikę. Wojska polskie cofają się pod naporem przeważających sił niemieckich. Rozkaz dla dużej części jednostek brzmi: wycofywać się w kierunku Węgier i Rumunii. W Kutach, niewielkiej miejscowości na granicy rumuńskiej gromadzą się coraz liczniejsi uciekinierzy: najwyższe władze państwowe, duchowieństwo, kadra wojskowa, cywile uciekający przed nadciągającą w potwornym tempie wojenną nawałnicą. Granicę polsko-rumuńską wyznacza rzeka Czeremosz.
Gdy nadchodzi informacja o wkroczeniu na wschodnie tereny Rzeczpospolitej wojsk sowieckich, zapada decyzja o wycofaniu się do Rumunii. Tysiące uchodźców decydują się na przekroczenie granicy i udanie się na wojenną tułaczkę. Porządku w czasie przeprawy strzeże policja z okolicznych miejscowości. Wśród nich funkcjonariusz z komendy policji w nieodległej Kołomyi, starszy posterunkowy (według dzisiejszej nomenklatury sierżant) Stanisław Lepszy.
Przeprawa przez Czeremosz
Stanisław Lepszy jest jednym z ostatnich, którzy przekraczając granicę zapewniają przedtem bezpieczny przejazd tysiącom ludzi. Przed nacierającymi Sowietami punktu granicznego będą bronić nieliczne już jednostki. Ciekawostką jest, że to właśnie w Kutach, 20 września w obronie mostu – od strzałów oddanych z sowieckiego czołgu – zginie kapral podchorąży Tadeusz Dołęga-Mostowicz, w cywilu wybitny pisarz, autor takich przedwojennych bestsellerów jak “Kariera Nikodema Dyzmy”, “Znachor” i “Profesor Wilczur”, znanych również ze świetnych przed i powojennych ekranizacji. Z kolei w 1944 roku Kuty będą widownią przerażających mordów dokonywanych na Polakach przez żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii. Nie znamy szczegółów pobytu starszego posterunkowego w Rumunii, możemy się jedynie domyślać, że dzielił los tysięcy innych uchodźców, zapewne w którymś z obozów dla internowanych. Wiemy na pewno, że nie skorzystał z możliwości przerzutu do Francji. Tęsknota za domem okazała się silniejsza. Po dwóch tygodniach, zapewne przez niezbyt jeszcze dobrze strzeżoną granicę,wrócił do Kołomyi, do ukochanej żony i dzieci. Niedługo cieszył się rodzinnym szczęściem. W październiku został zadenuncjowany przez miejscowych Ukraińców i jako przedwojenny policjant aresztowany przez NKWD.
Z Rokietnicy do Kołomyi
Ze wspomnień rodzinnych i zachowanych fotografii wyłania się obraz sympatycznego chłopaka, pełnego energii. Wiemy, że Stanisław Lepszy urodził się 30 sierpnia 1898 roku w Rokietnicy pod Jarosławiem, w rodzinie chłopskiej. Był drugim z ośmiorga dzieci. Rodzina żyła skromnie. Jego rodzice – Regina i Michał – utrzymywali się z niewielkiego gospodarstwa rolnego. Mały Stanisław skończył czteroklasową szkołę powszechną w rodzinnej Rokietnicy, po czym pomagał w pracy w gospodarstwie. Szansą na poprawę losu stało się powołanie do zasadniczej służby wojskowej. Po jej ukończeniu zgłosił się do pracy w policji. Został skierowany do szkoły policyjnej w Mostach Wielkich koło Żółkwi, po której przez kilka lat pracował w komendzie Policji Państwowej w Stanisławowie. Był wysoko oceniany przez przełożonych. Pod koniec lat dwudziestych został mianowany szefem posterunku w Kamionce Wielkiej niedaleko Kołomyi, na ówczesnych wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Tu poznał swą przyszłą żonę, Stanisławę. W 1938 roku rodzina przeniosła się do Kołomyi, gdzie w tamtejszej komendzie powiatowej starszy posterunkowy Stanisław Lepszy dostał posadę pisarza. Po wybuchu wojny,tak jak wszyscy policjanci podlegał militaryzacji.
Ostatnia droga
Po aresztowaniu Stanisław Lepszy został przewieziony do obozu przejściowego w Kijowie, stamtąd zaś do obozu w Ostaszkowie. – Z obozu przyszły dwie kartki. Niestety zaginęły. Wiem, że na jednej było krótkie zdanie skierowane do żony: “Droga Stasiu, martwię się o Ciebie i dzieci. Pozdrawiam. Wkrótce wrócę” – opowiada Stanisław Lepszy, bratanek i imiennik starszego posterunkowego. Jedna kartka została nadana w grudniu 1939 roku, druga w styczniu 1940 roku.
Niestety nadzieje Stanisława Lepszego na rychły powrót do domu nie spełniły się. Podzielił los tysięcy kolegów. Wiemy, że został zamordowany 20 kwietnia 1940 roku w kazamatach NKWD w Kalininie (mieście nazwanym na cześć jednego z rozkazodawców wymordowania polskich jeńców), obecnym Twerze strzałem w tył głowy. Jego ciało wrzucono do głębokiego dołu w Miednoje. O tym, że najprawdopodobniej Stanisław Lepszy nie żyje rodzina dowiedziała się od jednego z jego kolegów, który cudem ocalał.
Oficjalne potwierdzenie tej tragicznej informacji przyszło na fali “pierestrojki”. Jeden z krewnych pracował w polskiej ambasadzie w Moskwie, skontaktował się z raczkującym wówczas stowarzyszeniem “Memoriał” dokumentującym zbrodnie stalinowskie. Jego działaczom udało się w archiwach znaleźć dokumenty z wykazem pomordowanych.
Bratanek zamordowanego zna nazwiska oprawców swojego stryja i tysięcy innych policjantów. Ujawnił je Oleg Zakirow, pułkownik NKWD, który uciekł na Zachód: mordami dowodził Anatolij Szywierskij – generał NKWD w Smoleńsku, mordowali Fiodor Gurkow, Nozdriew, Kitkow, Stelmach, Kirył Borodenkow, Gribor Gwozdowski, Silczenkow, Karl Rejson. Kierowcami przewożącymi zwłoki byli: Komorowski, Grigorjew, Kostiuczenko, Lewczenkow. Doły kopali Biełow i Ustinow.
Z nieludzkiej ziemi do Ameryki
Dramatycznie potoczyły się losy najbliższych policjanta. W kwietniu 1940 roku, gdy Stanisław był mordowany, jego żona z dziećmi została deportowana do północnego Kazachstanu. Ocalił ich wybuch wojny sowiecko-niemieckiej i tworzenie się Armii Andersa. Gdy w 1942 roku kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy i ich rodzin ewakuowano do Persji, Stanisławie, mimo że do transportu nie planowano brać rodzin policjantów, udało się dołączyć wraz z dziećmi. Przez Indie i Irak trafili do Libanu, gdzie dzieci chodziły do szkoły. Rodzina policjanta szczęśliwie dotarła do Ameryki. Stanisława zmarła tam w 2006 roku w wieku 96 lat. Dzieci Ryszard i Janina (żona słynnego architekta Anatola Rychalskiego) mieszkają pod Chicago i pielęgnują pamięć o zamordowanym ojcu. W 2006 roku przed budynkiem Zespołu Szkół w Rokietnicy posadzono “Dąb Katyński” poświęcony Stanisławowi Lepszemu, pośmiertnie mianowanemu na stopień aspiranta.
Napisz komentarz
Komentarze