Czy zaplanowane na 11 listopada odsłonięcie pomnika Józefa Piłsudskiego w Rzeszowie dojdzie do skutku? Im bliżej tej daty, tym więcej rodzi się wątpliwości.
Plany powstania pomnika marszałka sięgają jeszcze czasów przedwojennych. Do pomysłu powrócono - z inicjatywy Podkarpackiego Związku Piłsudczyków - w III RP, w 2004 roku na rzeszowskim placu Wolności uroczyście wmurowano kamień węgielny. Sprawa - z różnych powodów organizacyjnych - przeciągała się jednak. Drgnęło w zeszłym roku, gdy radni miejscy podjęli decyzję o postawieniu postumentu. Miasto zadeklarowało na ten cel 400 tysięcy złotych, 200 tysięcy dokłada urząd marszałkowski, 120 tys. zebrał na razie Społeczny Komitet Budowy Pomnika. Wykonania z brązu rzeźby marszałka na kasztance podjął się artysta Robert Sobociński według koncepcji prof. Władysława Dudka. Ma ona mieć prawie 5 metrów wysokości, sam cokół 3,5 metra. Odsłonięcie miało się zbiec z głównymi uroczystościami obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości.
Niemal na finiszu starań pojawiły się jednak komplikacje. Koszt samego pomnika to około 900 tysięcy złotych, do czego dojść jeszcze powinna powinna przebudowa - zgodnie z zaleceniami konserwatora zabytków - placu Wolności za 2,3 mln złotych. Emocje zaczęły budzić zarówno koszty, jak i sama postać marszałka, do której zastrzeżenia zaczęli zgłaszać niektórzy radni, postulujący wręcz wycofanie się z inwestycji.
Na sesji 10 lipca radni - mimo protestów opozycji - nie podjęli spodziewanej decyzji o zmianie lokalizacji pomnika z zachodniej na centralną placu i skierowali sprawę do rozpatrzenia w komisjach. Prezydent Tadeusz Ferenc potwierdził co prawda chęć odsłonięcia pomnika w przewidzianym terminie, ale ostateczny los postumentu leży w rękach radnych.
s
Napisz komentarz
Komentarze