Przez 80 lat w podgorlickiej Libuszy funkcjonowały prężne kopalnie i rafineria ropy naftowej. Przez pewien czas były one współwłasnością… szwedzkiej rodziny Nobel, z której wywodził się Alfred Nobel, fundator najsłynniejszej nagrody świata.
Początki przemysłu naftowego w Libuszy sięgają 1854 roku, gdy odkryto tu bogate złoża ropy naftowej. Dwa lata później na rozległych, liczących 470 hektarów, włościach hrabia Aleksander Skrzyński założył kopalnię ropy. Początkowo surowiec wydobywany był ze studni budowanych w prymitywny sposób, za pomocą kilofów i łopat. Kilkanaście lat później sposób wiercenia nieco unowocześniono używając do tego koni oraz konstrukcji zaopatrzonych w świdry i dłuta, wkrótce również maszyn parowych.
W rękach Skrzyńskich
Ponieważ surowa ropa naftowa z Libuszy nie cieszyła się dużym wzięciem, syn Aleksandra, hrabia Adam Skrzyński w 1872 roku zaczął budować (otwartą sześć lat później) rafinerię specjalizującą się w produkcji benzyny aptecznej, gospodarczej, salonowej i innych produktów naftowych eksportowanych do Anglii, Belgii, Szwecji, Francji i Niemiec. Wyroby z Libuszy cieszyły się dużym uznaniem, zdobywając liczne nagrody m.in. na wystawach w Trieście (1892), Przemyślu (1892, 1889), Krakowie (1886) i Lwowie (1887).
Do rafinerii została doprowadzona bocznica kolejowa o długości ponad 1000 metrów, z trzema rozjazdami, mająca połączenie ze stacją kolejową w Zagórzanach, gdzie znajdował się rodowy pałac Skrzyńskich. Zakłady były skomunikowane z cesarską koleją transwersalną, co umożliwiało swobodny transport ropy do odbiorców.
W 1919 roku syn Adama, Aleksander hrabia Skrzyński, po śmierci ojca władający kopalniami i rafinerią zdecydował się sprzedać zakłady i poświęcić działalności politycznej w odzyskującej niepodległość Polsce. Jeszcze w tym roku został ambasadorem RP w Budapeszcie, w 1922 ministrem spraw zagranicznych, zaś od listopada 1925 do 5 maja 1926 był premierem. Odszedł z polityki nie chcąc współpracować z Piłsudskim, co nie przeszkodziło dowódcy sił rządowych w czasie zamachu majowego gen. Stanisławowi Szeptyckiemu (notabene też związanemu z Podkarpaciem; służył w austro-węgierskim wojsku w Jarosławiu i Przemyślu, zmarł w podkrośnieńskiej Korczynie) w oskarżeniu Skrzyńskiego o przygotowywanie przewrotu. Sprawa między tymi panami skończyła się nierozstrzygniętym pojedynkiem na pistolety. Po spudłowaniu przez generała, Skrzyński odmówił oddania strzału tłumacząc później: „chybić nie umiem, trafić nie chciałem”.
Nobel w Libuszy
Libusza została przejęta przez słynny szwedzki ród Noblów, który wraz z Bankiem Związku Spółek Zarobkowych powołał do życia z kapitałem 100 milionów ówczesnych marek polskich spółkę akcyjną „Towarzystwo Przemysłu Naftowego Bracia Nobel w Polsce”. Dodać należy, że Noblowie trafili do Polski wypędzeni z bolszewickiej Rosji. Ludvig i Robert Nobel, rodzeni bracia Alfreda – wynalazcy dynamitu i fundatora słynnej nagrody – prowadzili tam przez lata intratne interesy w branży naftowej, które skończyły się wraz z rewolucją.
Spółka rozpoczęła eksploatację m.in. złóż w Zagłębiu Borysławskim, przetwarzając ropę w Libuszy. Nowi właściciele energicznie przystąpili do unowocześniania przestarzałej już rafinerii. Docelowo miała ona wytwarzać 60 tys. ton wyrobów naftowych rocznie, w 1921 roku osiągnięto 14,6 tys. ton.
Rozwój
Nie obyło się przy tym bez problemów. Interesom nie sprzyjała panująca w odradzającej się Polsce hiperinflacja „zjadająca” kapitał potrzebny do rozwoju i rozbudowy. W końcu 1920 roku część udziałów objął amerykański koncern Standard Oil Company, aportem wnosząc sieć handlową w byłym zaborze pruskim. Oznaczało to szybki rozwój Towarzystwa, które jako pierwsze stworzyło m.in. sieć trzystu stacji paliwowych w kraju.
W 1925 roku doszło do fuzji Towarzystwa ze Spółką Akcyjną „Olej Skalny” w wyniku czego powstała Spółka Akcyjna „Standard Nobel w Polsce” z niebagatelnym na owe czasy kapitałem 23,4 mln. złotych. Znacznie powiększył się obszar na którym wydobywano ropę, unowocześniano metody wiercenia. Tylko w latach 1921-28 wykonano 148 tysięcy metrów głębokich wierceń. W 1928 roku skala produkcji doszło do 55 tysięcy ton rocznie wyrobów naftowych oraz 88 milionów metrów sześciennych gazu.
Okres przed Wielkim Kryzysem był dobrym czasem dla spółki, która utworzyła m.in. gazoliniarnię w Borysławiu, unowocześniała produkcję, rozbudowywała zbiorniki, rurociągi i transport. Oprócz benzyny, nafty i olejów wytwarzano też pasty do podłóg, płyny do mycia i konserwacji samochodów i wiele innych produktów. W 1928 roku firma zatrudniała prawie 600 osób w administracji, nadzorze i kadrze inżynierskiej oraz prawie 1200 robotników, będąc jednym z większych pracodawców na tym terenie.
Kryzys
Niestety okres prosperity i inwestycji zaczął kończyć się na przełomie lat 20. i 30. ubiegłego stulecia. Wpływ na to miało wiele czynników. Wyczerpywały się złoża w Małopolsce Zachodniej, spadało wydobycie w Zagłębiu Borysławskim. Potencjał rafinerii w Libuszy nie był całkowicie wykorzystywany.
Na kondycji firmy boleśnie odbił się także światowy kryzys gospodarczy. Drastycznie (w 1932 roku aż o 40 procent) spadły ceny wyrobów naftowych, malało zapotrzebowanie na produkty ropopochodne. W 1931 roku zanotowano stratę w wysokości 10 milionów złotych, o połowę zmniejszono kapitał akcyjny. W 1934 roku strata wyniosła już 25 milionów, konieczne było ograniczenie działalności i wprowadzenie drastycznych oszczędności. Dalej spadały ceny ropy, eksport stał się deficytowy.
Ciężka sytuacja ekonomiczna i wprowadzane oszczędności doprowadziły w 1937 roku do buntów pracowników. W Libuszy wybuchł strajk, gdy części zatrudnionym wręczono wypowiedzenie. Do protestów doszło w wielu innych oddziałach firmy. Pracownicy domagali się wypłaty należnych odszkodowań i odpraw. Łącznie ich roszczenia szacowano na milion złotych.
Upadek
16 sierpnia 1937 roku zapadła decyzja o likwidacji firmy. Rafineria w Libuszy została przejęta przez amerykańską firmę naftową Vacuum Oil Company (właściciela rafinerii w Czechowicach), która rozpoczęła likwidację przedsiębiorstwa i demontaż nowoczesnych urządzeń. Nie pomogły 7-tygodniowy strajk okupacyjny, protesty i petycje do władz w których domagano się rządowej interwencji. Po 80 latach zakłady w Libuszy przestały istnieć. 320 pracowników straciło zatrudnienie.
Być może decyzje podjęto zbyt pochopnie, bo przecież akurat zaczynał się boom gospodarczy, wdrażany był program budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Niestety na ratunek było już za późno. Rafineria w Libuszy zakończyła swój żywot. Nie pomogły argumenty o strategicznym położeniu przedsiębiorstwa. Na otarcie łez pracownikom wypłacono odszkodowania. Właściciele poszli na ugodę, nie używając siły z obawy przed konsekwencjami jakie mogłoby przynieść dławienie buntu w zakładach pełnych niebezpiecznych substancji.
Czasy świetności Libuszy nalezą już do odległej przeszłości. Po II wojnie powstałą tu jedynie baza materiałowa Przedsiębiorstwa Geologicznego Poszukiwań Naftowych, po rafinerii pozostały resztki żelbetonowych konstrukcji. O tradycjach tutejszego przemysłu przypomina funkcjonujące we wsi Muzeum Historii Przemysłu Naftowego i Etnografii stworzone przez Annę i Tadeusza Pabisów.
Szymon Jakubowski
Tekst ukazał się w nur. 5-6 (2015) „Podkarpackiej Historii”
Napisz komentarz
Komentarze