Wśród rzeszowskich amatorów do współpracy pozyskano: m. in. Kazimierę Skrzyńską. Marię Lenhardównę, Aleksandra Kowalskiego. Zaangażowano również zawodowego aktora - Henryka Lotara. 7 listopada 1925 r. w „Reducie" wystawiono pierwszą sztukę - trzyaktową komedię Adama Grzymały-Siedleckiego „Spadkobierca"- przyjętą bardzo ciepło. W sumie w listopadzie i grudniu nad trzema sztukami pracowały trzy zespoły aktorskie, co zaowocowało sześcioma przedstawieniami w tychże miesiącach. Nie obyło się jednak bez małych wpadek, kiedy to np. w trakcie spektaklu zgasło światło i dalszą jego część grano przy świecach, co niestety nie przywróciło pierwotnego nastroju i przedstawienia nie ukończono. Na szczęście, na spotkaniu budżetowym pod koniec listopada wykazano sporą sumę na plusie i pierwsze gaże aktorskie wypłacono 30 listopada.Z końcem stycznia zarząd podsumował trzy miesiące działalności teatru i stwierdzono możliwość jego dalszego utrzymania. Pierwszy sezon „Reduty" wykazał, że każde przedstawienie dawało średnio 400 zł dochodu, z czego na gaże aktorów przeznaczano 100 zł, reszta stanowiła wydatki administracyjne, techniczne itp.
Z biegiem lat jednak sytuacja finansowa teatru pogarszała się. Z dokumentów wynika, że w ciągu siedmiu miesięcy sezonu 1935/1936 „Reduta " zarobiła niewiele ponad 200 zł (nie wynikało to z braku zainteresowania, gdyż frekwencja na przedstawieniach była świetna, ale z wysokich koszów produkcji oraz inwestycji). Zwracano uwagę na prywatny charakter przedsięwzięcia, które nie przetrwa bez pomocy mecenasa, a tym winno być miasto. Ostatecznie teatr zakończył swą działalność przedstawieniem „Powrót mamy" M. Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej, którego premiera odbyła się 12 marca 1938 r.
W sumie, trzynaście lat działalności Reduty, zaowocowało 84 premierami o znacznej rozpiętości repertuaru. Kierownik artystyczny placówki Adam Ruczka twierdził bowiem, że jeśli zawiedzie reżyser lub aktor, to nie zawiedzie wielki pisarz. Dlatego w dorobku „Reduty” był i Mickiewicz i Szekspir, i Żeromski i Calderon.
(jw)
Napisz komentarz
Komentarze