Na początku lat 80 XIX wieku rzeszowski sąd zajmował się nietypową, aczkolwiek wzbudzającą wiele emocji sprawą kradzieży czy też przywłaszczenia wygranego losu na loterię o bardzo dużej wartości.
Oskarżonymi byli Jakub i Zlata Sieglowie, trudniący się handlem korzennym w Kolbuszowej. Pokrzywdzonymi była pracująca u nich ich krewniaczka Ethel Milch oraz miejscowy aptekarz Franciszek Buczek. Milch z Buczkiem grywali wspólnie w loterię, razem obstawiając liczby. Pewnego razu okazało się, że na ich kupon przypadła wygrana w wysokości 2 172 złote reńskie, Na owe czasy kwota ogromna, równa mniej więcej dwóm rocznym pensjom urzędniczym. Dość powiedzieć, że ok. 400 złr kosztowała morga dobrej ziemi.
Pech chciał, że o losie, schowanym w sklepowej szufladzie, dowiedziała się Zlata Siegel, która zaproponowała szczęśliwcom „udział w spółce”, czyli podzielenie się wygraną. Oczywiście ci nie mieli na to ochoty. Sieglowa zabrał więc los (na okaziciela), pojechała z nim do Lwowa i tam wybrała całą wygraną. Pokrzywdzeni złożyli zawiadomienie o popełnionym przestępstwie. Sprawy się trochę zaczęły komplikować, gdyż w międzyczasie Zlata uciekła do Krakowa, zaś Jakub usiłował się – wystraszony odpowiedzialnością karną – dogadywać z pokrzywdzonymi na spłatę przywłaszczonej wygranej.
Ostatecznie na skutek oporu Zlaty wobec zwrócenia pieniędzy, sprawa trafiła do sądu, który uznał Siegelową za winną wyłudzenia kuponu loteryjnego i skazał ją na trzy lata więzienia. Półtora roku więzienia dostał jej syn Henryk, zaś rok służąca Bluma Napadło. Oboje za składanie pod namową Zlaty Siegel fałszywych zeznań. Uniewinniono natomiast Jakuba Siegla, zapewne biorąc pod uwagę fakt, że starał się sprawę „odkręcić” i oddać pieniądze.
(s)
Kolbuszowa w XIX wieku
Napisz komentarz
Komentarze