Jan Matejko był synem czeskiego nauczyciela muzyki, który osiadł w Krakowie. Od najmłodszych lat chłopiec przejawiał wielki talent - pięknie malował. Dzieciństwo spędzone w dziewiętnastowiecznym Krakowie upłynęło mu pod znakiem smutnych wydarzeń. W wieku siedmiu lat umarła mama późniejszego wielkiego artysty, koledzy znęcali się nad nim w szkole, w dodatku ojciec, surowy człowiek nie okazywał chłopcu zbyt wiele uczucia.
Po odejściu z gimnazjum świętej Anny w Krakowie Matejko zapisał się na zajęcia do Szkoły Sztuk Pięknych. Tak scharakteryzowała młodzieńca przyszła teściowa Paulina Giebułtowska w której domu Matejko często bywał.
- Niskiego wzrostu, chudy, o zapadłej piersi, ubrany niepozornie, o cerze zwiędłej, o policzkach zapadniętych, o nosie garbatym i krzywym, w złotych okularach, spoza których wyglądała para czarnych oczu o dziwnie głębokim, przenikliwym spojrzeniu. Robił wrażenie człowieka zmęczonego, wyczerpanego i przygnębionego.
Z Giebułtowskimi Matejko znał się dzięki ojcu, który uczył tam dzieci muzyki. Jedna z córek Pauliny - Teodora miała wkrótce zostać żoną malarza.
Narzeczeni w Iwoniczu
Teodora, w której zakochał się Jan, uchodziła za kobietę niezrównoważoną psychicznie, krnąbrną i próżną. Matka za wszelką cenę chciała ożenić córkę i jej wybór padał właśnie na malarza w którym zobaczyła materiał na dobrego męża. Matejko również zakochał się w dziewczynie. Kiedy jednak ofiarował jej pierścionek zaręczynowy z perłą (symbolem łez) ta rzuciła nim w złości o podłogę. Wkrótce jednak nabrała zaufania do tego młodego, sympatycznego chłopca.
W swoich listach do Teodory Matejko okazywał nieśmiałość ale i cześć i uwielbienie dla wybranki. Cześć upalnego lipca 1863 roku Matejko wraz z Teodorą i jej siostrą - Joanną - spędził w Iwoniczu Zdroju zwiedzając również pozostałości zamku w Odrzykoniu. Siostra Teodory rozbawiona była wówczas „smętnym amantem siostruni”. Narzeczeni w rok później wzięli ślub.
Postępująca cukrzyca, obżarstwo oraz zaburzenia psychiczne Teodory powodują, że życie domowe artysty powoli zamieniło się w koszmar. Biografowie Matejki podkreślali, że Teodora była pozbawiona ogłady i wykształcenia, nie miała żadnych zainteresowań a przede wszystkim nie potrafiła stworzyć atmosfery domowego ciepła. Nieuzasadnione wybuchy zazdrości o karierę męża i nieistniejące romanse wykańczały Jana. Teodora gotowa była w ataku szału zniszczyć swój portret, kiedy dowiedziała się, że mąż pod jej nieobecność malował portret jej siostrzenicy Stasi Serafińskiej...
Kiedy urodził się pierworodny syn Matejki, otrzymał na cześć słynnego posła imię Tadeusz, gdyż mistrz pracował wówczas nad obrazem „Rejtan”. Na marginesie wspomnijmy, że obraz zakupił później cesarz austriacki Franciszek Józef, który podczas swojej wizyty w Krakowie we wrześniu 1880 roku odwiedził mieszkanie Jana Matejki przy ul. Floriańskiej. Matejko niechętnie spotkał się z cesarzem (wszak Austro-Węgry były jednym z państw zaborczych) - aby jednak do tego spotkania doszło wszystko robiła Teodora Matejkowa, której taki honor mocno zaimponował. Przy spotkaniu tym obecny był namiestnik Galicji Alfred II Potocki z Łańcuta. Kiedy jednak dwa tygodnie później do Krakowa przyjechał brat cesarza - Karol Ludwik - Matejko wyjechał pod Kraków do swojego majątku. Na pokrętne usprawiedliwienia sekretarza Matejki książę austriacki miał odpowiedzieć: „no tak, on zawsze jest chory, kiedy przyjeżdżamy”.
Hrabina z Łańcuta... nie ma pieniędzy
Skoro wspomnieliśmy o łańcuckim ordynacie obecnym podczas wizyty w pracowni Matejki najjaśniejszego Pana (z racji piastowania urzędu Namiestnika Galicji), wypada przytoczyć pewną historię związaną z żoną Alfreda II - księżną Marią Klementyną Sanguszko. Marian Gorzkowski, powiernik Matejki, sekretarz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, opisywał w swoich wspomnieniach wizytę hrabiny Potockiej w pracowni Matejki w Krakowie. Mistrz malował portret Potockiej od lipca 1891 roku do maja 1892 roku. Pamiętnikarz pisał o niej, że: „jest kobieta dumna, ambitna, zarozumiała, jakby królowa”.
Na początku księżna myślała, że to on do niej przyjeżdżać będzie, a nie ona do niego. Gdy zniecierpliwiony Matejko napisał do hrabiny zniecierpliwiony oczekiwaniem jej przyjazdu, ta długo nie odpisywała, bardzo długo nie znajdując ...odpowiednich słów odpowiedzi. W końcu pani hrabina pisząc do niego używała zwrotów: „niech pan mistrz Matejko...to a to zrobi” co artystę bardzo rozbawiło. Co więcej na listach do malarza Pani Alfredowa nie dodawała nigdy imienia Matejki, bo dla niej zdawało się „ubliżającym pamiętać, jak malarz ma na imię”.
Matejko malując obraz hrabiny zaznaczył w nim jej butę, zarozumiałość, a nawet śmieszność, ponieważ namalował jej portret z ręką trzymającą się pod boki, jakby pragnęła tańczyć kozaka. Kiedy hrabina wybrała się w końcu do pracowni Matejki w Krakowie, spotkawszy Gorzkowskiego zapytała o cenę: - Jakże pan myślisz, pewnie ze trzy tysiące? Ten odparł, że nie wie, i że najlepiej byłoby gdyby hrabina sama Matejkę o to zapytała. - Mnie nie wypada - odparła.
W końcu Potocka nie chciała zapłacić za obraz tyle ile zażądał Matejko (pięć tysięcy złotych reńskich). Kiedy Gorzkowski okazał jej kwit, była wyraźnie zmieszana:
- Nie chcę brać kwitu; nie mam ze sobą pieniędzy, może ja umrę. Pan mi ten kwit odeśle, kiedy z Łańcuta albo ze Lwowa pieniądze przyślę...
Było to zachowanie kobiety bogatej i chciwej – jak wspominał Marian Gorzkowski.
Książę z Krasiczyna w „Bitwie pod Grunwaldem”
Jednym z najbardziej znanych obrazów Jana Matejki jest „Bitwa pod Grunwaldem. Jak wielką wagę artysta przywiązywał do swojej pracy świadczy fakt, że wybrał się w podróż przez ówczesne trzy zabory, aby osobiście zobaczyć miejsce gdzie rozegrała się największa bitwa średniowiecza. Powstały później obraz nie u wszystkich spotkał się z aprobatą. Bolesław Prus krytykował iż taki ścisk na tymże obrazie, że można co najwyżej portmonetki powyjmować.
Wielki książę litewski Witold uwieczniony na płótnie posiada twarz księcia Adama Sapiehy z Krasiczyna. Sapieha podobał się kobietom. Oczarowana nim była m.in. sławna polska aktorka Helena Modrzejewska. Książę robił prawie na każdym fascynujące wrażenie; był wysokim i przystojnym mężczyzną o pięknych oczach – jak zauważały to liczne damy. Jego przemówień słuchano jak muzyki, tak piękny miał głos.
Niepohamowana ambicja i żądza popularności były motywem jego postępowań, jak zauważali współcześni. Adam przyjaźnił się z Matejką. Gościł go na zamku w Krasiczynie w 1867 roku gdzie malarz spędził tydzień, w okresie lata szkicując tutejsze krajobrazy i piękne konie z książęcych stajni. Warto także wspomnieć, że wzoru dla korony księcia Witolda Matejko szukał w tzw. koronie halickiej (którą koronowano księcia halickiego Daniela w XIII stuleciu) znajdującej się wówczas w Przemyślu w katedrze grecko-katolickiej i w związku z tym prosił o udostępnienie fotografii korony biskupa przemyskiego grecko-katolickiego Jana Stupnickiego.
Obraz „Bitwa pod Grunwaldem” podczas II wojny światowej był namiętnie poszukiwany przez hitlerowców. Minister propagandy III Rzeszy Goebbels wyznaczył nagrodę za odnalezienie płótna lub informację o miejscu jego przechowywania. A obraz ukryto w jednej z podlubelskich wsi, gdzie szczęśliwie doczekał końca wojny. Podobnie było z” Hołdem pruskim” Matejki, który przechowywano przez pewien czas w podziemiach kościoła świętej Katarzyny w Zamościu.
Matejko projektuje witraże w Przemyślu
Wielki malarz kilkukrotnie przebywał w grodzie nad Sanem - w Przemyślu. Jesienią w 1869 roku odwiedził miasto zachwycając się jego zabytkami. W 1871 roku przebywał tu w towarzystwie księcia Eustachego Sanguszki w drodze do Lwowa, zbierając potrzebne materiały do obrazu „Batory pod Pskowem”. W 1873 roku Rada Miasta Przemyśla nadała mu w dowód głębokiej czci honorowe obywatelstwo miasta podkreślając w laudacji wielkie zdolności malarza, ale i zasługi dla kraju.
Jan Matejko zaprojektował również witraże do katedry przemyskiej - przedstawiające Matkę Boża królową Polski, chrzest w Jordanie, św. Michała Archanioła, św. Kazimierza (patrona Polski) oraz świętego Stanisława. Biskup ówczesny z Przemyśla Łukasz Ostoja Solecki pisał w liście do mistrza, że dzieła te będą nie tylko ozdobą katedry ale i świadectwem geniuszu Matejki. Z kolei ksiądz kanonik Jan Puzyna - późniejszy kardynał krakowski, wnuk generała Jana Dwernickiego zachwycał się w liście do Matejki „majestatyczną postacią świętego Stanisława, iż „będzie to żywy pomnik ducha religijnego naszego Narodu oraz pamiątka geniuszu Pana Matejki”. Niestety witraże te zostały zniszczone podczas pożaru katedry w czasie II wojny światowej.
Jak już wspominałem Jan Matejko nadawał wielu znanym postaciom rysy swoich znajomych, a nawet swoje. Przykładem jest Stańczyk, który posiada twarz mistrza. Z kolei w obrazie „Unia Lubelska” twarz króla Zygmunta posiada rysy twarzy księcia Jerzego Lubomirskiego z Przeworska, słowianofila, zwolennika porozumienia z Rusinami i federacji na zasadzie równouprawnienia.. Książę był inicjatorem kongresu słowiańskiego w Pradze w 1848 roku. Z kolei twarzom królowej Bony „Zawieszenie dzwonu Zygmunta” oraz Barbarze Radziwiłłównej i córce Wita Stwosza (Wit Stwosz z córką” Matejko nadał twarz własnej żony.
Nie tylko z obłąkaną zoną (leczoną w przytułku św. Łazarza w Krakowie) miał mistrz kłopoty. Jego brat Franciszek oszalał z powodu niespełnionej kariery naukowej: mawiał ,że jest Mesjaszem. Na sercu mistrza leżało dobro dzieci. Przez wiele lat córki nie mogły znaleźć partnerów życiowych. Zatroskany ojciec chodził z nimi na bale. Jednak krakowscy młodzieńcy nie byli zbytnio zainteresowani Beatą i Heleną. Na pewnym balu u hrabiego Stadnickiego „panny Matejkówny siały pietruszkę pod ścianą”. Matejko zwierzał się przyjacielowi, iż gdyby były bogate to od razu „byłyby chwytane do tańca”.
Bibliografia:
J. Bogucki, Matejko. Warszawa 1955; J. Błoński, Jan Matejko w ziemi przemyskiej, Przemyśl 2002 ; J. Gintel, Jan Matejko. Wypisy bibliograficzne, Kraków 1955; M. Gorzkowski, Jan Matejko, epoka lat dalszych do końca życia artysty, z dziennika prowadzonego w ciągu lat siedemnastu, Kraków 1898 ; H. Słoczyński, Matejko, Wrocław 2000; M. Szypowska, Jan Matejko wszystkim znany, Poznań 2016; M. Treter, Matejko. Osobowość artysty, twórczość, forma i styl, Lwów-Warszawa 1939
Napisz komentarz
Komentarze