Adwent
Z pierwszą niedzielą adwentu milknie muzyka, ustają tańce z zakazu kościoła, bo św. Katarzyna (25. listopada) klucze pogubiła, św. Jędrzej (30. Listopada) klucze znalazł, zamknął skrzypce zaraz. Natomiast oddają się mieszkańcu powiatu jasielskiemu skupieniu, uczęszczają na roraty, gotują się przez Sakramenta Pokuty i Ołtarza do godnego obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia. Wieczorami śpiewają pieśni adwentowe. Dnia 13. grudnia przypada św. Łucyi. Według mniemania niektórych, w tę noc jadą czarownice na pociaskach i ożogach na granice wsi. Pociaski, osmarowane maścią czarodziejską, zamieniają w konie. Na granicy wyprawiają czarownice bankiety z diabłami. Jest przysłowie: św. Łucya dni przerzuca, jakoby od św. Łucyi przybywało dnia. Od św. Łucyi uważają ludzie, jakie są dni do Bożego Narodzenia i według tych dni prognosty kują, jakie będą miesiące w roku następnym.
Wilia
Wilię przepędzają, poszcząc cały dzień o chlebie i wodzie, a uwijają się skrzętnie, by porobić przygotowania do następujących świąt. Gospodynie zajmują się pieczeniem, gotowaniem, uporządkowaniem domu; gospodarze rżną słomę na sieczkę, rąbią drzewa (wszędzie). W niektórych miejscach, zaraz dodnia, we wilię, schodzą się krewni, kumowie, sąsiedzi, łamią się opłatkiem i składają sobie życzenia (Harklowa, Tarnowiec). Życzenia te powtarzają przy kieliszku, który wychylają jedni do drugich. Raczą się dalej przekąską, która stanowi świeży chleb (Tarnowiec), albo chleb z cebulą, w oleju smażoną (Harklowa). Na odchodnem składają sobie życzenia ponownie, by Pan Bóg pozwolił doczekać, by się znowu mogli zejść w drugą wilię (Harklowa).
W Gliniku polskim wszyscy się myją w wodzie, do której wrzucają pieniądze srebrne, a by byli zdrowi jak pieniądze. Później uważają, kto najpierw przyjdzie z obcych do domu, czy mężczyzna czy kobieta. Jeśli pierwszy przyjdzie mężczyzna, to w tym domu cały rok, będzie szczęście, jeśli kobieta to nieszczęście. Gdy przyjdzie pora śniadania, zasiadają do stołu, połamawszy się przedtem opłatkiem i napiwszy nieco wódki.
Śniadanie składa się z chleba, okraszonego cebulą z olejem i suszek (owoców suszonych), gotowanych jeszcze dnia poprzedniego. Po śniadaniu rozchodzą się wszyscy do swych robót i nic nie jedzą Az do kolacji czyli obiadu wilijnego. We Wróblowej łamią się zaraz zrana opłatkiem i jedzą śniadanie, składające się z barszczu i chleba. W Sieklówce zjadają koło południa małą kromkę chleba z solą lub olejem i parę pieczonych ziemniaków. W dniu tym uważają bardzo na zachowanie się każdego, szczególnie dzieci, gdyż jakim kto jest we wilię, takim będzie przez cały rok. (Glinik i Jasło). Gdy które z dzieci zostanie ukarane w tym dniu, to będzie karane przez cały rok.
Na każdą czynność zważają, aby im się powiodła, nadto niewiele pracują, by cały rok nie pracowali, natomiast udają się uciesze i zabawom, aby cały rok był dla nich wesoły. (Jasło). Gdy noc zapadnie i gwiazdy ukażą się na niebie, przynoszą przed obiadem do domu wiązankę słomy owsianej, którą kładą na środku izby i małą wiązkę słomy żytniej długiej, którą stawiają gdzieś w rogu i kilka snopów jęczmienia, owsa, pszenicy, które kładą pod stołem. Jedną wiązkę słomy stawiają za łóżko i tę nazywają wilkiem. Na to kładą siano, przykrywając je białą chustą. (Glinik i Warzyce).
Kiedy już wszystko do wieczerzy przygotowane i wszyscy są gotowi, klękają do pacierza i modlą się, dziękując, że im Pan Bóg pozwolił doczekać szczęśliwie wilii i prosząc o doczekanie przyszłej wilii. Teraz matka rodziny rozdziela opłatki a wszyscy łamią się nim, życząc sobie wszelakiej pomyślności (powszechne). Zanim zasiędą do stołu, zamykają drzwi domostwa, aby przypadkiem nie wszedł ktoś nieproszony, bo gość w kożuchu ma przynieść na cały rok wrzody. (Jasło). Osób powinno być do pary, jeżeli gdzieś nie ma do pary, to zapraszają z innych chat (Brzyszczki). Na miejsce, na którem ma stać misa z jedzeniem, kładą krzyż na dwa kolorowe opłatki (Glinik polski), lub jeden opłatek (powszechnie), aby wnioskować o przyszłym urodzaju. Jeśli opłatek przylepi się do misy, to ten gatunek zboża lub ten gatunek jarzyny uda się na przyszły rok (powszechne).
Wieczerze jedzą przy zapalonych jednej lub więcej świecach. Potrawy są: barszcz z grzybami z chlebem lub struclą, kasza, kapusta, groch, ziemniaki, jagły, paluszki, pierogi ze śliwkami lub powidłem, a na ostatnie danie gotowane suszone owoce (Sieklówka), albo też: żur owsiany z grzybami, kapusta, groch polny, fasola, pęcaki, kasza, ziemniaki, śliwki, wreszcie kluski, wszystko to suto olejem okraszone (Harklowa); albo też: barszcz z grzybami, kapusta, ziemniaki, groch (przy tej potrawie wołają, pukając w okno: Wilku, chodź do grochu, jak nie przyjdzież do grochu, to nie chodż do roku), marchew, kluski, pierogi, kasza tatarczana ze śliwkami. (Glinik).
Do obiadu zasiadają według wieku. Na pierwszym miejscu siedzi gospodarz i gospodyni. Jeśli gospodarstwo mają jeszcze rodziców, to im ustępują pierwszego miejsca. Dzieci siadają na najniższych miejscach. (Tamże). W czasie wieczerzy uważają na cień, czyj najdłuższy, to tego życie najkrótsze, a czyj najkrótszy, to tego życie najdłuższe (Harklowa), albo też czyj cień dłuższy, ten dłużej będzie żył, czyj cień krótszy ten krócej, a kto niema cienia, ten w krótkim czasie umrze (Jasło). Gdy jedzą obiad, wstrzymują się od picia wody, gdyż ten, któryby pił wodę, cierpieć będzie pragnienie wielkie w czasie żniwa. Przy końcu obiadu wychodzi dziewczyna z łyżką, którą jadła obiad wilijny, uderza we drzwiczki chlewu. Jeśli trzoda zaraz się odezwie, dziewczyna raduje się, że do roku zamąż pójdzie (Harklowa). Po obiedzie wszyscy klękają i modlą się.
Zwyczaje po obiedzie wilijnym
Po modlitwie, chłopcy biorą słomę żytnią, stojącą w rogu i wbijają w tragarz. Im więcej źdźbeł utkwi w tragarzu, tem więcej spodziewają się kóp zboża w lecie. (Glinik, Wróblowa i Harklowa). Następnie robią powrósła, któremi obwiązują drzewa owocowe, aby obrodziły, krzycząc przy tem hop! hop! W niektórych miejscach uderzają o drzewa w sadach, grożąc im, że jeśli nie będą rodzić, to ich każą wyciąć. Dziewczęta biegną zaraz po wodę, do studni, gdyż we wilię, woda niekiedy przemienia się w wino. Następnie zbierają ostatki z obiadu i dzielą na dwie części: jedna dają psu i tę dają na ostrzu tasaka, aby pies był zły, drugą zachowują dla krów na dzień następny. (Glinik). Nazywa się to kolęda dla bydła. (Brzyska).
Gdy psa napasą, puszczają go na pole, a szczując patrzą, w którą stronę pies pogoni, gdyż stamtąd ma przyjść kawaler do dziewczyny. Do dojenia ubiera się dziewczyna w kożuch chłopski, który obraca do góry włosem i nawdziewa czapkę, a najchętniej czerwoną, aby czerwone były cielęta. (Glinik polski). W Harklowej mniejsze dziewczęta podskakują do strzechy i wyrywają źdźbła. Ile źdźbeł wyrwie, tyle lat czekać będzie na wesele. Jeśli przypadkiem wyrwie całą kiczkę, to płacze, gdyż to oznacza stare panieństwo lub śmierć. W Bieździedzy dziewczęta starsze idą do drewutni i nabierają naręcze drzewa bez rachunku; przyniósłszy do izby, rachują je, jeśli wypadnie liczba parzysta, wyjdzie tego roku za mąż, nieparzysta zasmuci ją, że jeszcze się nie wyda. Ciekawe, skąd kawaler przyjdzie, wychodzą i wołają, skąd pies się odezwie, skąd echo odpowie, stamtąd przyjdzie kawaler.
We wilie wieczór starsi rozbierają cebulę na 12 części, dając każdej łupie nazwę miesiąca jednego i nasypują na niej soli. W której łupie sól zamieni się w wodę, ten miesiąc będzie słotny. Wieczór cały od obiadu aż do Mszy północnej, zabawiają się jak najweselej, śpiewając kolędy, grając w karty, a to w orzechy. (Kołaczyce, Jasło). Gospodyni myje dzieciom i sługom głowy. (Brzyska, Glinik). We Wróblowej myją się w ciepłej wodzie, kładąc na dno pieniądze, by sobie zapewnić szczęście na dalsze życie. Obecnie rozpowszechniły się po wsiach powiatu jasielskiego Boże drzewka, które matki dzieciom sprawiają i ozdabiają w orzechy, jabłka, łańcuszki z kolorowego papieru. (Szebnie, Bierówka, Warzyce). Przy drzewku tym śpiewają kolędy. W niektórych miejscach chłopcy i młodsi gospodarze zatrudniają się do Mszy północnej płataniem figlów. Wynoszą ze sieni żarna, rozbierają wóz i kładą go na dachu. Jeśli się im to uda uczynić niepostrzeżenie, sprawia to im wielką uciechę i prorokują sobie szczęście na przyszłość (Harklowa). Przed północą spieszą na Mszę św. Północną.
Boże Narodzenie
Dzień ten sprowadzają wesoło, ale w kółku rodzinnem, dzieląc go między kościół i dom rodzinny. Ustają wszelkie odwiedziny, choćby najbliższych krewnych, a już za wyrzutka byłby ten nazwany, ktoby się odważył w dniu tym wstąpić do karczmy, choćby po tytoń lub po zapałki. W dniu tym nie zamietają cały dzień, a rano podpalają drzewo nie słomą, ale święconem zielem (Glinik). Zrana dają bydłu tak zwaną kolędę. W dniu tym jedzą na śniadanie mleko warzone lub kawę ze struclą, a na obiad starają się o mięso (powszechne). W Żurowej na Boże Narodzenie wieczór nie świecą, ale się zawczasu kładą spać.
Święty Szczepan
W uroczystość św. Szczepana poświęcają kapłani owies. Owsem tym rzucają na siebie chłopcy; nie oszczędzają jednak przytem dziewcząt. Jak pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia był poświęcony życiu domowemu i kościołowi, tak drugi dzień jest wielce urozmaicony.
Jak wspomnieliśmy, przez Boże Narodzenie nie zamiatają całkiem śmieci. Otóż bardzo rano (dodnia) młodzieńcy, kawalerowie, wybierają się na śmiecie, szczególnie do tych domów, gdzie są dziewczęta, z którymi mając zamiar się żenić. Jeśli kawaler znajdzie dom, w którym śmiecie nie są zamiecione musi dziewczyna płacić napitek i zmuszają ją, by wobec nich zamiatała izbę. Czynności tej towarzyszą śmiechy i żarty (Parafia szebieńska). Niekiedy dziewczyna umyślnie czeka ze śmieciami, jeśli się spodziewa przybycia tego chłopca, do którego ją serce ciągnie; przybycie bowiem jego oznacza, iż jej płaci wzajemnością (Brzyska).
W Czeluśnicy i w Niepli był zwyczaj, że jeśli dziewka zaspała i nie wymiotła śmieci z izby, robił to za nią parobek i przyprowadzał do izby konia. Za tę sztukę musiała mu dziewka postawić kwartę wódki. Gdy dziewka wcześniej wstała i śmiecie wymiotła, to parobek płacił kwartę wódki. Działo się tylko w tych domach, gdzie była dziewka i parobek. To samo działo się dawniej w Gliniku polskim. Niekiedy stawiają we drzwiach bałwana, zrobionego ze słomy.
Na św. Szczepan raniutko owiązują gospodarze w Brzyskach drzewo owocowe powrósłami ze słomy, na której przez pierwsze święto leżała strucla lub kołacz, a to w tym celu, aby zmusić drzewo do wydawania owoców. Także tego dnia rano posypują na pola, zwykle mniej urodzajne, zmiotki ze stodoły w kształcie koła, a to dlatego, aby pole lepiej rodziło. Nazywa się to dać polu kolędę (Brzyska). Siano ze stołu dają bydłu i koniom, a zboże kurom. Po miastach w pierwszy dzień Bożego Narodzenia, a po wsiach na Nowy Rok i Trzech Króli, chodzą dzieci po tak zwanych szczodrakach. Otóż w Jaśle był taki zwyczaj w dawniejszych czasach: od samego poranku w dzień Bożego Narodzenia, dzieci uboższych mieszczan chodziły gromadkami od domu do domu i śpiewały kolędy, lub deklamowały różne wierszyki, jak n.p.:
Piękna lilia w ogrodzie zakwitła,
A Panna Marya Jezusa wita.
Witam Cię, Jezu, proszę na śniadanie.
Będzie rybka z miodem, nie umorzy głodem,
I kapłon pieczony, niech będzie chwalony.
lub też:
Byłem–(am) w kościele,
Widziałem–(am) wesele,
Jak Panna Syna porodziła,
W pieluszki powiła.
A ja te pieluszki noszę
I państwo o kolędę proszę.
Poczem bywały obdarowywane już to pieniędzmi, już to rozmaitemi ciastami. Jeżeliby w którym domu tak gromadka nie była choć skromnie obdarzona, to wychodząc spiewają:
Jeżeli nam nic nie dacie, nic nie dacie,
Wielki cud uznacie,
Wielki cud uznacie,
Miski, garczki wytłuczemy
Co na pułkach macie. (bis).
A następnie wyszedłszy, zasypywały kulkami śniegowemi drzwi wchodowe na znak, że nic nie dostali, aby następna gromadka je ominęła.
W Gliniku polskim chodzą po szczodrakach w dzień św. Szczepana i dlatego nazywają ich Szczepanami. Są to mali chłopcy, którzy rzucając owsem mówią: „Na szczęście, na zdrowie, na ten św. Szczepan”, a za to dostają kawałek chleba lub placka albo parę centów. W parafii szebieńskiej Szebnie, Zimnawoda, Niepla, Chrząstówka i w całej okolicy chodzą po szczodrakach na Nowy Rok.
Zbiera się gromadka dzieci i stojąc w sieni, śpiewają jakąś kolędę. Obdarzają ich za to małemi bocheneczkami chleba zwanemi szczodrakami, które umyślnie w tym celu pieką, albo kawałkiem chleba, lub paru centami. W ostatni dzień starego roku spieszą na nieszpory, by Panu Bogu podziękować za rok spędzony. Na Nowy Rok niema żadnych zwyczajów, tylko składają sobie wzajemne życzenia. Na Trzech Królów święcą złoto, kadzidło i mirę, albo zamiast miry kredę. Kredą tą piszą na drzwiach litery: K.M.B. i rok, jaki się rozpoczął.
*Ksiądz Władysław Sarna urodził się 25 kwietnia 1858 w Strzyżowie, zmarł 9 stycznia 1929 w Przemyślu. Po ukończeniu Gimnazjum w Rzeszowie i Seminarium w Przemyślu, w 1883 roku przyjął święcenia. Pracował m.in. w Krośnie, Sanoku i Przemyślu, przez 18 lat w Szebniach. Aktywnie działał społecznie, tworząc m.in. Kasy Stefczyka i kółka rolnicze. Interesował się historią regionu, pozostawiając po sobie m.in. cenione opisy powiatów krośnieńskiego i jasielskiego i swoje dzieło życia: „Biskupi przemyscy”.
Napisz komentarz
Komentarze