Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 07:29
Reklama dogadać się w małżeństwie

Jak Rzeszów wybijał się na niepodległość

31 października 1918 roku w Rzeszowie, jak i wielu innych miastach Galicji, przystąpiono do rozbrajania oddziałów austro-węgierskich i przejmowania władzy przez Polaków. Był to koniec niewoli, która na tych ziemiach trwała 146 lat.
Jak Rzeszów wybijał się na niepodległość
Manifestacja patriotyczna w Rzeszowie w 1910 roku

28 czerwca 1914 roku popołudniu, w związku z informacją o zamordowaniu w Sarajewie następcy tronu austro-węgierskiego Franciszka Ferdynanda, w trybie nagłym zebrała się Rada Miejska Rzeszowa.  Uchwalono treść listu do cesarza Franciszka Józefa z wyrazami żalu z powodu tragicznej śmierci arcyksięcia. 

Zamach miał stać się bezpośrednim pretekstem wybuchu Wielkiej Wojny. Miasto zaczęła ogarniać wojenna, ale i patriotyczna gorączka. Wydarzenia w Europie rozpaliły nadzieje na odzyskanie utraconej niepodległości. Wypadki toczyły się bardzo szybko. 28 lipca Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii, tego samego dnia Rada Miejska Rzeszowa wystosowała wiernopoddańczy list zapewniający cesarza o lojalności rzeszowian, w powiecie rozpoczęła się mobilizacja, niektóre budynki zajęte zostały na cele wojskowe.

Na przełomie lipca i sierpnia  w Rzeszowie powstała tajna Organizacja Obrony Narodowej, w skład której weszli m.in. burmistrz miasta Roman Krogulski oraz działacz ludowy Antoni Bomba. Podlegała ona Centralnemu Komitetowi Narodowemu we Lwowie. Rozpoczęto zbiórkę na Skarb Narodowy. 16 sierpnia w Krakowie zawiązał się Naczelny Komitet Narodowy w skład którego wszedł m.in. burmistrz Krogulski, zaś kierownikiem departamentu wojskowego został absolwent I Gimnazjum Władysław Sikorski.. Dwa dni później w ramach władz miasta powstał Miejski Komitet Narodowy, który uchwalił dobrowolny podatek na umundurowanie i wyposażenie. Do formujących się w Krakowie polskich oddziałów wyruszali rzeszowscy ochotnicy, m.in. 20 sierpnia 2 kompania Związku Strzeleckiego, zaś tydzień później 330 „Strzelców” pod dowództwem Jana Kotowicza.

Sytuacja wojenna początkowo nie nastrajała optymistycznie. Już 22 września do Rzeszowa wkroczyły wojska rosyjska, wcześniej miasto opuścił burmistrz Krogulski, ewakuowano miejską kasę. Tzw. I okupacja trwała zaledwie 16 dni, 7 października ponownie wkroczyły siły austro-węgierskie. Początkiem listopada rozwiązana została dotychczasowa Rada Miejska, zaś komisarzem rządowym miasta mianowano Stanisława Jabłońskiego. 7 listopada do Rzeszowa ponownie wkroczyli Rosjanie, tym razem okupacja miała potrwać aż do maja 1915.

Tymczasem setki rzeszowian przelewały krew na frontach I wojny światowej, zarówno w szeregach Legionów Polskich jak i armii austro-węgierskiej. Do historii przeszła zwłaszcza bitwa pod Krzywopłotami w listopadzie 1914 roku, zwana „legionowymi Termopilami”. Tu szczególnie wyróżnił się VI batalion I pułku piechoty składający się z ochotników z Rzeszowa. Formacją dowodził Kazimierz Herwin-Piątek, zaś jednej z kompanii sławny za życia absolwent II Gimnazjum Leopold Lis-Kula. Batalion poniósł ciężkie straty. Ranny został szef I plutonu Jan Kotowicz, ginęli m.in. rzeszowianie: Tomasz Przeszłowski, Stanisław Baran, Antoni Kiszka, Tomasz Paśko i inni. Z samego tylko I Gimnazjum w walkach z przełomu 1914 i 1915 roku uczestniczyło prawie 120 uczniów w szeregach Legionów i armii austriackiej.

Rosjanie wycofali się z Rzeszowa – jak się okazało ostatecznie – z 8 na 9 maja 1915 roku w wyniki tzw. ofensywy gorlickiej. Przed wycofaniem się z miasta okupanci zniszczyli lub uszkodzili mosty i szereg budynków, m.in. dworzec kolejowy, elektrownię, cegielnię, rzeźnie, budynki koszarowe i szkolne.

Rzeszów znalazł się z dala od frontu, ale bardzo mocno odczuwał skutki wojny. Tragiczna była sytuacja materialna ludności, brak żywności i rosnące ceny, zaś bliżej końca działań wojennych plaga bandytyzmu. Powrotowi wojsk austro-węgierskiego towarzyszyły też represje wobec prawdziwych i domniemanych zdrajców i sympatyków Rosji, doraźne egzekucje.

W przełomowy - jak się miało okazać – rok 1918, Rzeszów wchodził zmęczony wojną, problemami aprowizacyjnymi i złakniony upragnionej wolności o którą czwarty rok, na różnych frontach, bili się także mieszkańcy grodu. Akt cesarzy niemieckiego i austro-węgierskiego z 5 listopada 1916 roku proklamujący niezależne Królestwo Polskie co prawda dawał nadzieję na odbudowanie wolnego państwa, ale wciąż była ona mglista.

Końcem 1917 roku w Rzeszowie powstały struktury tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej, przygotowującej się do zbrojnego wystąpienia. Jej komendantem na Rzeszowszczyznę przez krótki okres był Leopold Lis-Kula. Ponieważ był jednak zbyt znany w mieście ze swej działalności, z uwagi na możliwość dekonspiracji, zrezygnował z funkcji i wyjechał z miasta. Wzrostu szeregów POW rekrutującej się w dużej mierze z miejscowej młodzieży nie powstrzymały represje i aresztowania w lecie 1918 roku.

Im bliżej było końca wojny tym bardziej antyaustriackie nastroje panowały wśród mieszkańców. W szerszych warstwach społecznych lojalność wobec monarchii habsburskiej skończyła się po traktacie brzeskim i przekazaniu przez państwa centralne ziemi chełmskiej mającemu powstać państwu ukraińskiemu. Do głośnych protestów we wszystkich trzech zaborach dołączył Rzeszów, którego władze i mieszkańcy ostro zareagowali przeciw – jak to nazywano – kolejnemu rozbiorowi Polski.

Ostatnie miesiące wojny wiązały się przede wszystkim z postępującymi brakami w zaopatrzeniu. Mieszkańcom w oczy zaglądał głów. „Głos Rzeszowski” alarmował końcem września 1918 roku:

- Cierpliwość biednej ludności w miastach naszych jest wysoce zastanawiającą, trudno bowiem wyobrazić sobie, ażeby z tych okruszyn, rzucanych od czasu do czasu, w postaci ćwierci bochenka dla całej rodziny na okres dwutygodniowy, można było wyżyć. Przedstawiciele tej ludności jak rady miejskie, z początku protestowali przeciw temu traktowaniu nas przez władze centralne, ale kiedy memoriały ani telegramy nie odnosiły skutku, zamilkli i oni.

 Na przełomie lata i jesieni 1918 roku coraz bardziej oczywisty stawał się krach militarny i wewnętrzny państw centralnych: Niemiec i Austro-Węgier. 7 października urzędująca w Warszawie Rada Regencyjna wydała manifest ogłaszający powstanie niepodległego i zjednoczonego państwa polskiego. Z entuzjazmem ten dokument, nie mający jeszcze żadnej mocy, przyjęto w Rzeszowie. W „Głosie Rzeszowskim” akt Rady Regencyjnej zamieszczony został na pierwszej stronie. W gazecie z tego okresu czytamy:

- Na wieść o obwołaniu przez Radę regencyjną „Niepodległego Państwa Polskiego” zjednoczonego z wszystkich ziem polskich, zamieszkałych przez Polaków z własnem wybrzeżem morskim i zwołać się mającym Sejmem Konstytucyjnym – Magistrat król. wol. m. Rzeszowa w imieniu całej ludności chcąc dać wyraz radości z powodu ziszczenia się naszych ideałów i odzyskania wolności po długotrwałej niewoli, uchwalił: 10 Odbyć uroczyste posiedzenie Rady miejskiej w dniu 12 października 1918 po poprzedniem uroczystem Nabożeństwie w kościele parafialnym (…), 2) Wezwać ogół mieszkańców, aby celem zamanifestowania swoich uczuć radosnych na zewnątrz zechcieli swoje mieszkania, okna itp. ozdobić.

Na świętowanie prawdziwej niepodległości trzeba jeszcze było poczekać ponad dwa tygodnie. W ostatnim dniu października do Rzeszowa napłynęły informacje z Krakowa o rozbrajaniu wojska austriackiego i przejmowaniu władzy przez tworzącą się administrację powstającego państwa polskiego. Wieczorem tego samego dnia na zebraniu rzeszowskiej Organizacji Obrony Narodowej podjęto decyzję o podjęciu takich samych działań. Zajęcie najważniejszych budynków w mieście tej jeszcze nocy przebiegło bez problemów. 

W 1928 roku, w 10 rocznicę odzyskania niepodległości, lokalny tygodnik „Ziemia Rzeszowska”, w obszernym tekście przypomniał wydarzenia z 31 października 1918 roku. To niezwykle istotna relacja, gdyż pisana przez naocznych świadków pierwszych chwil wolności w Rzeszowie.

- Cały wydział OON zbiera się po południu w Tow. Zaliczkowem. Wypadki pędzą z zawrotną szybkością – czekać na wysłańców nie można – trzeba działać. Z inicjatywy OON zbierają się w Tow. Kasynowem wieczorem koło 6 godz. Zbiera się ich około 20, między nimi por. Pawłowski, Kotowicz i inni, nie jawi się komendant pułku Brückner zasłaniając się chorobą. Jako delegat OON bierze udział prezes Dr Jabłoński. (…) Dr Jabłoński w asystencji kapitana Medweckiego i por. P.O.W. (Polskiej Organizacji Wojskowej) Münnicha i oświadczają o zapadłej decyzji. Z miasta złowróżne nadlatują wiadomości, że wojsko gromadnie opuszcza koszary, za zaczynają się pojawiać bandy grasantów.  Dr Jabłoński i Dr Nieć udają się do pułk. Brücknera i mając za sobą oświadczenie oficerów, żądają od niego poddania się rozkazom OON. Po stanowczej naszej rozmowie płk Brückner zdziera z czapki orzełka austriackiego i oddaje się do dyspozycji, przytem jednak oświadcza, że z całego wojska nie zostało ponad dwudziestu kilku żołnierzy. 

1 listopada wszystkie obiekty wojskowe i rządowe w mieście były już obsadzone przez naprędce się formującą Straż Obywatelską. Organizacja Obrony Narodowej wydała odezwę do społeczeństwa wzywając do spokoju i poddania się rozkazom. Rzeszów - po 146 latach zaborów był wolny…

Euforię pierwszych godzin wolności, prócz bolączek życia codziennego, mąciły doniesienia z Przemyśla, Lwowa, ziemi lubaczowskiej. Tam przyszło się bić o granice odradzającego się państwa. Już w pierwszych dniach listopada na front ruszały kolejne transporty rzeszowskich ochotników…

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama