Julian Przyboś urodził się 5 marca 1901 roku w Gwoźnicy Dolnej (gm. Niebylec), był piątym dzieckiem w rodzinie ubogiego małorolnego chłopa Józefa Przybosia i Heleny z Petyniaków. Jako młody chłopak wiódł „pastusze” życie. Tak jak rówieśnicy pasał krowy, piekł ziemniaki w ognisku, a jednak różnił się od nich, od najmłodszych lat zdradzając ogromną wrażliwość. Po latach w „Zapiskach bez daty” napisze o mistycznym spotkaniu z aniołem w gwoźnickim kościele, jakiego doświadczył w dzieciństwie. Opowie o „widzeniach” - wraz z młodszym bratem Władkiem kilkakrotnie widział malutką karocę, zaprzężoną w konie z kłaniającym się stangretem i damami w środku, jak przejeżdżała wzdłuż ścian pod powałą. Podobno posiadał też dar pozwalający mu widzieć kto, skąd i w jakiej sprawie miał przyjść.
Przyboś – żołnierz, nauczyciel, poeta
Od 1908 roku pobierał nauki w gwoźnickiej szkole. W 1912 roku rozpoczął naukę w gimnazjum w Rzeszowie (dzisiejsze I Liceum Ogólnokształcące), osiem lat później zdał tu maturę. Debiutował anonimowo w 1917 roku sonetem „Wschód słońca” w tajnym uczniowskim pisemku "Zaranie", ale za właściwy debiut będzie uważał wiersz „Cieśla” w „Skamandrze” w 1922 roku. W 1918 r. wstąpił do konspiracyjnego kółka samokształceniowego w ramach Polskiej Organizacji Wojskowej. Brał udział w akcjach sabotażowych i dywersyjnych, uczestniczył w walkach z Ukraińcami o Lwów; w bitwie pod Sokolnikami został ranny. W 1919 roku otrzymał honorową odznakę "Orląt Lwowskich". Uczestniczył jako ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Po bitwie o Lwów dwukrotnie dostawał się do niewoli. Mimo że udawało mu się uciec, to skutki niewoli odczuwał całe życie - rozchorował się tam na serce. Ze względu na osłabione zdrowie został zwolniony ze służby wojskowej.
Jesienią 1920 roku rozpoczął studia polonistyczne i filozoficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1921 r. reaktywował wraz ze stryjecznym bratem, Stefanem Przybosiem, Koło Literacko-Artystyczne, przekształcone wkrótce na Klub Artystyczny „Dionizy", pod którego egidą ukazał się almanach „Hiperbola", zawierający cztery wiersze gwoźnickiego poety.
Po ukończeniu studiów w 1923 roku został nauczycielem. Najpierw w Sokalu (1923-1925), potem w Chrzanowie (1925-1927), następnie w Cieszynie (1927-1939). Stale współpracował z licznymi pismami, w których były publikowane jego wiersze, artykuły programowe i polemiczne. Były to m.in. „Zwrotnica”, „Kurier Literacko-Naukowy”, „Głos Literacki”, „Europa”. W latach 1928-1930 współpracował z wydawanym w Paryżu pismem "L'Art Contemporain - Sztuka współczesna" redagowanym przez J. Brzękowskiego i W. Chodasiewicz-Grabowską. W I poł. lat 30. XX w. należał do łódzkiej grupy "a.r." - „artystów rewolucyjnych” lub „artystów radykalnych”, wspólnie z którą współtworzył Muzeum Sztuki w Łodzi, pierwsze w Polsce muzeum sztuki współczesnej. Działalność i kontakty Juliana Przybosia i jego kolegów, sięgające od Moskwy do Paryża, umożliwiły utworzenie wybitnej, międzynarodowej kolekcji sztuki im współczesnej.
Pobyt na kawałku ojcowizny
Po wybuchu wojny, w październiku 1939 roku został bibliotekarzem w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Lwowie. Niespełna dwa lata później został aresztowany przez gestapo pod zarzutem współpracy z NKWD. Uwolniony dzięki staraniom pierwszej żony, Bronisławy, wrócił do rodzinnej wioski, gdzie pomagał w pracy na roli w gospodarstwie swojego ojca i brata aż do jesieni 1944 roku. Tu urodziła się jego pierwsza córka, Wanda (Wanda Gaignebet od lat mieszka we Francji, jest etnografem i redaktorem). Pobyt w Gwoźnicy okazał się owocny, czemu dał wyraz w wierszu pt. „Żyjąc sobie spacerem”: „Na kawałku ojcowizny wiersz najlepiej się udał” – mówi podmiot liryczny. Powstało tu wiele z wierszy opublikowanych w tomikach „Póki my żyjemy” (1944) i „Miejsce na ziemi” (1945).
Andrzej Urban z Lutczy w gminie Niebylec, autor pamiętników chłopskich nagrodzonych w latach 30. XX wieku w przez Marię Dąbrowską, pisał we wspomnieniach, że proponował Przybosiowi, aby podjął się on w czasie wojny tajnego nauczania. Przyboś podobno się zgodził, ale do nauczania nigdy nie doszło. Po wojnie to Przyboś będzie miał dla Urbana propozycję. Bardzo intratną. Będzie rekomendował go na wysokie stanowisko urzędnicze w Brzozowie. Urban wspomina, że nie chcąc urazić poety, nie mógł mu odmówić, ale był przerażony tą propozycją. Ostatecznie, stanowisko urzędnicze otrzymał ktoś inny.
Po wyzwoleniu Rzeszowa w sierpniu 1944 roku Julian Przyboś pełnił funkcję Kierownika Wydziału Informacji i Propagandy Urzędu Wojewódzkiego. Wkrótce został pierwszym prezesem Związku Zawodowego Literatów Polskich. W styczniu 1945 r. zamieszkał w Krakowie. Zapisał się do PPR (potem PZPR), ale z partii wystąpił w 1958 roku na znak protestu przeciwko zgładzeniu Imre Nagy'a, przywódcy powstania węgierskiego z 1956 roku.
- Nie był jednak lubiany przez towarzyszy, bo domagał się od nich prawdziwej poezji, a oni od niego żądali agitki - wspomina w „Duchach poetów” poeta Ernest Bryll. Od 1947 do 1951 Przyboś przebywał w Szwajcarii jako poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny PRL. Po powrocie pełnił funkcję dyrektora Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Od 1955 roku na stałe związał się z Warszawą, gdzie rozpoczął pracę w „Przeglądzie Kulturalnym”. W latach 1965-1967 był zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika "Poezja", w 1968 w zespole redakcyjnym "Miesięcznika Literackiego". W 1966 został wiceprezesem PEN Clubu. Całokształt twórczości literackiej Przybosia został uhonorowany Nagrodę Państwową I stopnia w 1964 r.
Wpływowy twórca, czuły ojciec
- Przyboś stał się jednym z ważnych dla nas starszych poetów. Nie było dyskusji o poezji, aby czegoś ważnego nie powiedział. Dla wielu, trochę młodszych od nas, był mistrzem nad mistrze (…) bez niego polska poezja na pewno stałaby się o wiele bardziej rozlazła – pisze we wspomnieniu o Przybosiu Ernest Bryll. Za mistrza będzie go uważał również Tadeusz Różewicz, którego debiutowi literackiemu patronował i którego będzie cenił. W kwietniu 1954 roku Przyboś napisze do Różewicza: Przeczytałem Wybór Pana i jeszcze raz doświadczalnie stwierdzam, że spośród poetów, którzy wystąpili po wojnie, ostanie się tylko poezja Różewicza. Pan jeden jedyny wyraził w liryce dramat swojego pokolenia.” (list do T. Różewicza z 7.IV.1954).
Trzecia córka poety, Uta (z drugiego małżeństwa Przybosia), absolwentka ASP w Brukseli, warszawska poetka i malarka, pamięta go inaczej. Jako czułego ojca, który nauczył ją żyć w zachwycie. - Chadzał ze mną na spacery, pokazywał wspaniałość świata, nadawaliśmy imiona drzewom. Był człowiekiem zdyscyplinowanym, miał w sobie taki wewnętrzny spokój i ład, ale też i czujność poetycką. Pamiętam, że chodził wyprostowany, z podniesioną głową, trochę jakby obok rzeczywistości. Nie był typem „gryzipórka” zgarbionym nad biurkiem, kochał otwarte przestrzenie, lubił sport - wspomina.
(Drugą z kolei córką Przybosia jest dr Julia Przyboś, profesor literatury francuskiej i porównawczej; doktoryzowała się z literatury francuskiej dziewiętnastego wieku w Yale University. Obecnie dziekan w Graduate School, City University of New York).
Powrót do Gwoźnicy
Na rok przed śmiercią, w 1969 r. na skutek pogorszenia zdrowia Julian Przyboś przeniósł się do Domu Pracy Twórczej w Oborach. Zmarł w Warszawie 6 października 1970 roku w sali ZAIKS-u.
Ernest Bryll był świadkiem jego śmierci. Pisze o tym na swojej stronie internetowej: „(…) W sali Związku Autorów i Kompozytorów Zaiks trwał zjazd najlepszych tłumaczy poezji polskiej. Jest wieczór galowy. Tłumacze wybitni czytają po kolei swoje wersje przekładów z polskiej poezji. W prezydium siedzą znakomici pisarze. Pośrodku Iwaszkiewicz, po prawej jego ręce pan Julian, Właśnie pan Julian zapowiedział francuską tłumaczkę. Siadł i słucha wiersza po francusku. I nagle na naszych oczach robi się biały, przechyla na bok. I umiera.
Natychmiastowa pomoc lekarska nie pomogła. Stałem na korytarzu, kiedy niesiono pana Juliana na noszach. Nie, wieziono na wózku. Takim, co go się wprowadza do karetki pogotowia.
Tak, na wózku. Bo obok biegł lekarz i z całej siły uciskał drobniutkie ciało Przybosia. Walił rozpaczliwie w ptasią klatkę piersiową poety. Wołał serca. A ono nie odpowiadało. (…)
W rozmowie o Julianie Przybosiu Ernest Bryll powie mi, że to był dobry, porządny człowiek, z zasadami, kochający rodzinę.
Będzie zachwycał się jego wyprostowaną sylwetką i pięknym kształtem głowy.
Podobno mają go tylko ludzie z południa.
***
Julian Przyboś został pochowany w rodzinnej Gwoźnicy. Życzył sobie, aby po śmierci jego ciało zostało spalone, a prochy wsypane do Wisły, a jeśli byłoby to niemożliwe, pragnął być pochowany na górze Patria w Gwoźnicy, tym samym, do którego odwołuje się w swoich wierszach. Ostatecznie został pochowany na samej górze gwoźnickiego cmentarza.
Wybrana twórczość Juliana Przybosia:
Śruby, Kraków 1925
Oburącz, Kraków 1926
Sponad, Cieszyn 1930
W głąb las, Cieszyn 1932
Równanie serca, Warszawa 1938
Póki my żyjemy, wydanie 1 - rękopiśmienne: 1943, wydanie 2: Kraków 1944
Miejsce na ziemi, "Czytelnik", Łódź 1945
Czytając Mickiewicza, Warszawa 1950
Rzut pionowy. Wybór wierszy, Warszawa 1952
Najmniej słów. Poezje. Materiały poetyckie. Objaśnienia, Kraków 1955
Linia i gwar. Szkice, t. 1-2 Kraków 1956
Narzędzie ze światła, Warszawa 1958
Więcej o manifest, Warszawa 1962
Sens poetycki. Szkice, Kraków 1963
Na znak, Warszawa 1965
Kwiat nieznany, Warszawa 1968
Pisząc artykuł korzystałam z książek: Wspomnienia o Julianie Przybosiu, oprac. i wstęp Janusz Sławiński, Warszawa 1976; „Julian Przyboś. Życie i dzieło poetyckie”, red. St. Frycie 1976; „Duchy poetów”, Ernest Bryll i Marcin Styczeń, Warszawa 2013 oraz stron www.culture.pl i www.bryll.pl
Artykuł ukazał się w nr 3-4/2015 "Podkarpackiej Historii"
Autorka jest dziennikarką magazynu VIP Biznes i Styl, sekretarzem Towarzystwa Miłośników Ziemi Niebyleckiej i autorka bloga www.booksandbabies.pl
Fot. Archiwum prywatne Uty Przyboś
Napisz komentarz
Komentarze