Rodzinny konflikt wybuchł, gdy Andrzej Ligęza zarzucił swemu wujowi, że w czasie opieki nad jego ojcem, a swym bratem Janem - wojskim sanockim, przywłaszczył sobie część jego dóbr. Negocjacje nie przyniosły efektu, więc w 1603 roku Andrzej na czele oddziału zbrojnych, z działami i taranami, napadł rzeszowski zamek, łupiąc go z 20 tysięcy talarów w gotówce, rozmaitych sprzętów, broni, gobelinów i dokumentów. Rozłoszczony wuj niebawem zorganizował wyprawę odwetową pustosząc dobra Andrzeja w Zwięczycy i Staroniwie (wówczas odrębne wsie, dzisiaj dzielnice Rzeszowa). Bratanek nie pozostał dłużny o znó1) napadł na miasto, rabują mieszczan i kościół parafialny. Ponoć Andrzej „urzędował” w Rzeszowie kilka dni, mocno dając się we znaki mieszkańcom. W starciach miało zginąć kilkadziesiąt osób.
Sprawa otarła się o samego króla Zygmunta III, który nakazał nawet staroście sanockiemu Jerzemu Mniszchowi zorganizowanie przeciw Andrzejowi pospolitego ruszenia, do czego jednak nie doszło, gdyż okoliczna szlachta nie kwapiła się do narażania życia w rodzinnym sporze. Sprawa miała trafić więc przed sąd.
3 sierpnia 1604 roku obie strony pojawiły się w Przeworsku, gdzie szykowano się do rozprawy. By wzmocnić siłę argumentów obu szlachcicom towarzyszyły zbrojne poczty liczące ponoć nawet po tysiąc ludzi. Andrzej zajął kamienicę w rynku, Mikołaj stanął na przedmieściach. Wkrótce doszło do regularnej bitwy, w której po stronie właściciela Rzeszowa miało zginąć 6 ludzi, po stronie jego bratanka 21 osób. Jak czytamy w starych aktach:
- [Andrzej] ludziom swoim uszykowanym w ulicy przed klasztorem lżyć i sromocić kazał i na ludzi kasztelana, którzy już z placu uchodzili, gęsto strzelać, przy czym i organkó2) używał, a hajducy Drohojowskiego mu pomagali.
Następnego dnia obie strony, zabierając rannych i zabitych ruszyły w kierunku Przemyśla, by tam zaprezentować swe szkody i oskarżać przeciwnika o używanie przemocy. Skonfliktowani panowie robili wszystko, by antagoniści mieli jak najmniej argumentów, toteż Mikołaj napadł pod Urzejowicami na orszak Andrzeja zabierając mu 15 ciał poległych, ten mógł w Przemyślu pokazać jedynie 6 swych zabitych.
Jak się ta rodzinna wojna domowa skończyła? Nie wiemy niestety dokładnie. Brak informacji w dawnych aktach może sugerować, że Ligęzowie doszli jednak jakoś do porozumienia.
(sj)
Napisz komentarz
Komentarze