Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 18:18
Reklama dotacje rpo

Jan Łożański - legendarny kurier podziemny, "Orzeł z Budapesztu"

Jan Łożański - legendarny kurier podziemny, "Orzeł z Budapesztu"

4 lutego 1912 roku, w Posadzie Zarszyńskiej koło Sanoka urodził się Jan Łożański.  W czasie okupacji pod pseudonimami „Orzeł”, „Bokser” i „Jan Madejski” był kurierem Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej. Za swą działalność po wojnie kilka lat spędził w więzieniu, jeszcze w czasie wojny Niemcy zamordowali jego siostrę Irenę.

Łożański pochodził z kolejarskiej rodziny, w okresie międzywojennym czynie uprawiał sport, m.in. narciarstwo, boks, lekkoatletykę i koszykówkę, był bramkarzem piłkarskiej drużyny Korona Sambor. W stopniu kaprala podchorążego w czasie kampanii wrześniowej walczył w szeregach 6. Pułku strzelców podhalańskich. Zdołał uciec z niewoli i wrócić do Zarzyna. Wkrótce, podobnie jak wielu innych młodych ludzi, przedostał się przez granicę na Węgry z zamiarem dołączenia do odtwarzanego we Francji wojska polskiego.

Jego losy potoczyły się jednak inaczej. W Budapeszcie dostał propozycję podjęcia się pracy kurierskiej i utrzymywania łączności z okupowanym krajem. Już jesienią 1939 roku uwagę na konieczność zorganizowana stałej łączności zwróciła ogólnopolska organizacja konspiracyjna Służba Zwycięstwu Polski, później przekształcona w Związek Walki Zbrojnej, następnie w Armię Krajową. W jej ramach powstała Komórka Łączności z Zagranicą, przyjmująca kryptonimy „Zenobia”, „Łzy”, „Zagroda”, „Załoga”. W jej ramach przygotowywano najbardziej optymalne i bezpieczne trasy, punkty przerzutowe, skrzynki kontaktowe, szkolono kurierów i łączników, „organizowano” fałszywe dokumenty.

Na obecnym Podkarpaciu stworzono dwa konspiracyjne pododcinki. Pododcinek Jasło o kryptonimie „Kazimiera” z wariantem trasy o kryptonimie  „Jaga” – Krosno – Jaśliska – Wyżna Wola – na Słowacji przez Mediloborce – Humenné – Sátoraljaújhely (Węgry) – Budapeszt. Istniała ona do wiosny 1944 r., gdy zastąpiono ją dwustronną trasą sztafetową o kryptonimie „Kora”. Drugim był pododcinek Sanok o kryptonimie „ Bronisława” z wariantami trasy o kryptonimie „Las” - Sanok – Baligród – Żubracze – na Słowacji przez Takcsany Ungvár (Węgry) – Budapeszt.

Kurier z Sanoka

Jednym z legendarnych później kurierów stał się właśnie Jan Łożański. Po dwutygodniowym, specjalistycznym kursie, Łożański dostał zadanie stworzenia stałej trasy kurierskiej między Budapesztem a Warszawą. Jak się później okazało, tylko trasą „Jaga” prowadzącą przez Beskid Niski i Bieszczady, której najważniejszym punktem postojowym były Nowosielce, przechodził 45 razy, co jest swoistym rekordem wśród kurierów.  Przenosił tajną korespondencję, broń, zdjęcia fotograficzne, czasem przeprowadzał ludzi. Kilkakrotnie był o włos od wpadki, zatrzymywany przez Niemców i Węgrów.

Jedną z mrożących krew w żyłach historii przeżył w czasie podróży z Krakowa do Nowosielec. Zatrzymany w pociągu przez Niemców zdających sobie sprawę z kim mają do czynienia zdołał uciec. Tak opisywał tę sytuację we fragmencie wspomnień opublikowanych w II tomie „Rocznika Sanockiego” w 1967 roku:

- Znajdowałem się przy drzwiach z lewej strony w kierunku jazdy pociągu. Prawą nogą oparłem się na poprzecznej ścianie wagonu zaś lewą ręką z tyłu chwyciłem za klamkę i wykorzystując odpowiedni moment, błyskawicznie, całą potęgą swych umiejętności pięściarskich i siły, uderzyłem Niemca w szczękę. Był to chyba mój najpotężniejszy cios, jaki kiedykolwiek w życiu zadałem. Następnie momentalnie nacisnąłem klamkę drzwi i wyskoczyłem z wagonu upadając na plecy i przewracając kilka koziołków. Szybko wstałem, zrzuciłem z siebie płaszcz i zacząłem uciekać w kierunku lasu, położonego niedaleko drogi prowadzącej z Pisarowic do Kostarowiec. Pociąg został zatrzymany i Niemcy rozpoczęli strzelaninę.

Za próbę przekroczenia granicy lub za pracę w siatce konspiracyjnej niejednokrotnie przyszło płacić ogromną cenę. Sam Łożański zapłacił wiele już po wycofaniu się Niemców z których łap kilkakrotnie udawało mu się wydostać. W marcu 1945 roku został wraz ze współpracownikami aresztowany w  Budapeszcie przez sowiecki kontrwywiad. Wydostał się z więzienia i znów - w zmienionej rzeczywistości – wrócił na kurierski szlak. Miał za zadanie utrzymywać kontakt między II Korpusem generała Władysława Andersa a konspiracją antykomunistyczną w Polsce, brał udział w przerzucie rodzin polskich oficerów pozostałych na Zachodzie. Wpadł w ręce UB w Cieszynie w lipcu 1947 roku. Za kratami siedział aż do 1956 roku. Po wyjściu na wolność pracował w Powiatowej Radzie Narodowej, był działaczem sportowym i społecznym. Spisał wspomnienia z okresu okupacji. Zmarł w Sanoku 21 czerwca 1990 roku.

Zemsta na siostrze

Niemcy nie byli w stanie schwytać samego kuriera, więc dokonali swoistej zemsty na jego siostrze Irenie Łożańskiej. Gestapo postanowiło ją aresztować. 14 czerwca 1942 jeden z najkrwawszych miejscowych gestapowców Leo Humeniuk wraz z innym Niemcem w cywilu pojechali do domu Łożańskich w Zarszynie. Kobieta widząc ich zaczęła uciekać w kierunku placu otoczonego żywopłotem i drutem w pobliżu browaru w Zarszynie. Niemcy ruszyli w pościg strzelając do niej. Jedna z kul trafiła uciekającą. Gdy podbiegł do niej Humeniuk z kamratem świadkowie usłyszeli kolejne strzały. Gestapowcy pozostawili ją na ziemi, zapewne myśląc, że nie żyje. Ciężko ranna Łożańska (później okazało się że dostała trzy postrzały w plecy) jeszcze dawała znaki życia. Ojciec sąsiadem przenieśli ją na miejscową stację kolejową, by zawieść do szpitala w Sanoku. Niestety, siostra słynnego kuriera zmarła przed wniesieniem jej do pociągu.  

Po wojnie śledztwo m.in. w sprawie zabójstwa Ireny Łożańskiej prowadziła Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich, przez wiele lat nieznany był jednak los Humeniuka, który uciekł z Sanoka niedługo przed wkroczeniem wojsk radzieckim. W 1980 roku niemiecka prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie sześciu udokumentowanych zbrodni dokonanych przez gestapowca. W międzyczasie okazało się, że żyje on pod zmienionym nazwiskiem Johann Habit w niewielkiej miejscowości Marktschorgast w Bawarii. Postępowanie obejmowało także zabójstwo Ireny Łożańskiej. Niestety ówczesne władze niemieckie wychodziły z założenia, że jeżeli domniemanemu sprawcy zbrodni wojennej nie uda się udowodnić, iż zabił lub chciał zabić to czyn taki podlega przedawnieniu. Śledztwo w sprawie Humeniuka zostało więc umorzone.

Szymon Jakubowski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama