Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 11 kwietnia 2025 05:14
Reklama dotacje unijne dla firm

Wrzesień 1939. Działania lotnicze na Rzeszowszczyźnie.

Wrzesień 1939. Działania lotnicze na Rzeszowszczyźnie.
Zbombardowany we wrześniu 1939 rzeszowski dworzec.

Nad Rzeszowszczyznę złowrogie odgłosy II wojny światowej nadciągnęły już 1 września 1939 roku. W podrzeszowskim Zaczerniu, nieopodal Jasionki, na pustym terenie niedługo wcześniej włączonym w skład cmentarza, wieczorem tego dnia wylądowały 3 samoloty RWD-8 z 5. plutonu łączności armii Karpaty, której zadaniem była obrona południowej części kraju przed spodziewanym atakiem od strony pasma karpackiego i osłona lewego skrzydła armii Kraków.

W pierwszych dniach wojny sztab armii Karpaty stacjonował w Rzeszowie, zaś w nocy z 6 na 7 września przeniósł się do Dynowa. Stosunkowo blisko miasta zlokalizowano co najmniej dwa inne lotniska polowe: w Mrowli i podkolbuszowskiej Weryni. W tej ostatniej stacjonowały „Karasie” z 31. Eskadry Rozpoznawczej, które 3 lub 4 września przerzucono na polowe lotnisko Rękawek (część wsi Budy Głogowskie) koło Głogowa Małopolskiego. 6 września eskadra w składzie 5 „Karasi” oraz 3 RWD została przekierowana na lotnisko Nowe Sioło koło Cieszanowa.

Dowódcą 5. plutonu, zorganizowanego z rezerw 3. pułku lotniczego w Poznaniu, który korzystał z polowego lądowiska w Zaczerniu, był ppor. rez. pilot Jerzy Gerlicz. W jego skład wchodzili sierż. Stanisław Michalak i kpr. Bernard Kozłowski. Na wyposażeniu plutonu były 3 RWD-8. Początkowo stacjonował on na lotnisku Lublinek koło Łodzi. Jerzy Pawlak w książce „Polskie eskadry w wojnie obronnej 1939 r.” tak opisuje losy jednostki:

- W dniu 1 września pluton odleciał do Lwowa, skąd w godzinach popołudniowych został przerzucony na lądowisko Zaczernie k. Rzeszowa. Rzeszów był miejscem postoju armii „Karpaty”. W dniach 2 do 5 września wykonano szereg lotów łącznościowych tracąc 1 RWD-8. W dniu 6 września ppor. Gerlicz odleciał wraz z oficerem łącznikowym do Warszawy, gdzie nazajutrz otrzymał polecenie lotu z rozkazami do Dowódcy armii „Poznań”. Do Warszawy powrócił 9 września. Z kolei podczas przelotu do Zaczernia został zestrzelony w rejonie Zamościa przez Me-109. W tym okresie pozostali piloci plutonu wykonywali zlecone zadania, aż do czasu utraty wszystkich samolotów.

Mimo opisywanego przez Jerzego Pawlaka zestrzelenia w czasie powrotu do Zaczernia, ppor. Jerzy Gerlicz przeżył. Brał później udział w ewakuacji dęblińskiej „szkoły orląt” przez Rumunię i Węgry do Francji, walczył jako pilot bombowców w szeregach RAF - brytyjskich sił powietrznych, dochodząc do stopnia kapitana. W 1956 roku powrócił do Polski. Zmarł w Warszawie 24 czerwca 1996 r. Na Zachodzie znaleźli się także dwaj pozostali „zaczerniańscy” piloci. Stanisław Michalak służył najprawdopodobniej w 301. Dywizjonie Ziemi Pomorskiej, zaś Bernard Kozłowski zginął 3 lutego 1943 roku zestrzelony w czasie nalotu na Hamburg w okolicach miejscowości Oostrmeer w Holandii i spoczywa na cmentarzu w Bredzie.

Niemieckie samoloty nad samym Rzeszowem pojawiły się już pierwszego dnia wojny. Jak się okazało, swoje zadania dobrze spełniała ówczesna obrona cywilna, przed wojną przygotowywana przez Ligę Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Jeszcze latem 1939 roku, w obliczu nadciągającej burzy wojennej, zorganizowany został system biernej obrony przeciwlotniczej, obejmujący nawet poszczególne domy i obiekty. OPL koordynowany był przez władze cywilne, wojsko sprawowało jedynie nadzór. Komendantem rzeszowskiej OPL był prezydent miasta Jarosław Barwicz, zaś jej komenda mieściła się w ratuszu.

W celu minimalizowania skutków ewentualnych nalotów miasto podzielono na trzy dzielnice obrony przeciwlotniczej: wschodnią, zachodnią i południową. W jej ramach funkcjonowały wyspecjalizowane służby: przeciwgazowa i przeciwpożarowa (ulokowana w siedzibie straży pożarnej przy ul. Mickiewicza) oraz sanitarna i techniczna (w budynku Zarządu Miejskiego przy Lwowskiej). Do przyjmowania ofiar wojny przygotowane były trzy szpitale: powszechny, żydowski i garnizonowy. W szeregu gmachów zainstalowane zostały syreny alarmowe, zaś na wieży więzienia i sądu (zamek Lubomirskich) usadowiono posterunek obserwacyjny.

Miasto dysponowało – jak na ówczesne warunki – niezłą czynną obroną przeciwlotniczą ze względu na umiejscowienie ważnych tu ze względów militarnych zakładów Cegielskiego i PZL. Dwa dwudziałowe plutony armat przeciwlotniczych znajdowały się w rejonie dzisiejszych ulic Dominikańskiej i Pola, dwudziałowy pluton robotników Cegielskiego zlokalizowany był na Baranówce. Łącznie w Rzeszowie znajdowało się 6 dział do zwalczania wrogich samolotów. Nie było to mało. Dla porównania, Lwów początkowo dysponował dwoma, a Przemyśl i Jarosław ani jednym. Obronę przeciwlotniczą wzmacniały stanowiska ciężkich karabinów maszynowych zlokalizowanych na Lisiej Górze przy wartowni PZL oraz na podoficerskim bloku przy Langiewicza.

W ciągu dwóch pierwszych dni wojny lotnictwo niemieckie nad Rzeszowem ograniczało się do lotów zwiadowczych i sporadycznego ostrzeliwania zakładów przemysłowych. Było jednak przepędzane skutecznie przez obronę przeciwlotniczą. Nie udało się niestety uniknąć bombardowań i ich tragicznych skutków w kolejnych dniach. Samoloty Luftwaffe atakowały między 3 a 6 września m.in. dworzec kolejowy i tory wykorzystywane do transportu żołnierzy 24. Dywizji Piechoty. 4 bomby spadły w okolice Państwowych Zakładów Lotniczych, ale zrzucane z dużego pułapu nie spowodowały większych szkód. Jedna tylko sięgnęła celu, uszkadzając narożnik zakładowej hali.

4 września koło odległej kilka kilometrów od Rzeszowa stacji Rudna Wielka zbombardowany został pociąg ewakuacyjny. Rannych umieszczono w rzeszowskich szpitalach, zabitych pogrzebano na cmentarzu na Staromieściu. W czasie tego ataku ranny został podróżujący pociągiem w kierunku wschodnim przywódca ludowców i trzykrotny premier II Rzeczypospolitej Wincenty Witos. 5 i 6 września znów bomby spadły na dworzec i kilka ulic, niszcząc parę domów i powodując straty w ludziach. Bezpośrednim świadkiem nalotów był m.in. przebywający wtedy w Rzeszowie gen. Kazimierz Sosnkowski, wówczas dowódca Frontu Południowego, zaś w późniejszym okresie – na emigracji – m.in. Naczelny Wódz Wojska Polskiego walczącego u boku zachodnich aliantów.

Szczególne nasilenie nalotów miało miejsce 7 i 8 września. Zbiegło się w czasie z ewakuowaniem z miasta straży pożarnej i artylerii przeciwlotniczej, co niestety sparaliżowało miejscowy system OPL i sprawiło, że miasto stało się praktycznie bezbronne wobec ataków z powietrza. Zginęło kilkadziesiąt osób, gdy bomby trafiły m.in. w dworzec, kilka sąsiednich kamienic oraz pobliską ulicę Batorego. Jedna z bomb przebiła aż do piwnic gmach hotelu „Bristol”. 8 września w wyniku nalotu zniszczona została górna kondygnacja rzeszowskiej Szkoły Powszechnej im. Mickiewicza. Kolejne kilkadziesiąt ofiar przyniosła eksplozja bomby zrzuconej na ulicę Skarbową, gdzie tłum mieszkańców widząc, że lokalne władze ewakuowały się z miasta, rzucił się do szabrowania magazynu Monopolu Tytoniowego.

 Szczególnie tragicznym epizodem wojennym na Rzeszowszczyźnie było zbombardowanie przez niemieckie lotnictwo 2 września podtarnobrzeskiej wsi Chmielów. To zdarzenie jest często porównywanie do bestialskiego zniszczenia przez Niemców 1 września Wielunia czy wręcz hiszpańskiej Guerniki, startej z powierzchni ziemi w 1937 roku przez niemieckie lotnictwo walczące po stronie generała Franco. Bomby obróciły w perzynę całą zabudowę, zabijając ponad 50 osób i raniąc kilkaset. Nie do końca jest jasne, jaki był cel zniszczenia przez hitlerowców tej niewielkiej miejscowości. Najprawdopodobniej niemieccy lotnicy otrzymali zadanie zbombardowania stacji w Tarnobrzegu i Chmielowie oraz okolicznych torów. Atak był jednak niecelny, infrastruktura kolejowa pozostała nietknięta, zaś zniszczeniu uległy zabudowania wsi, grzebiąc w ruinach wielu mieszkańców.

 Krótkotrwałą obronę Rzeszowa, mającą na celu przede wszystkim opóźnienie marszu wojsk niemieckich, prowadziła 8 września 10. Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej płk. Stanisława Maczka, późniejszego generała i dowódcy legendarnej 1. Dywizji Pancernej na Zachodzie. Miało to pewne znaczenie symboliczne. Żołnierze bronili bowiem „swojego” miasta, w którym ich jednostka stacjonowała przed wojną. W nocy ostatnie polskie jednostki, uszkadzając most na Wisłoku, opuściły Rzeszów. 9 września nad ranem do miasta wkroczyły pierwsze oddziały niemieckie. Rozpoczęła się hitlerowska okupacja, mająca potrwać niemal pięć długich lat.

Szymon Jakubowski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

panpilot 24.02.2024 21:07
Dlaczego nie ma ani słowa o lotnisku radzieckim , w miejscu gdzie aktualnie jest e'Leclerc ,Park Papieski z Katedrą w Rzeszowie ?

Reklama