Lecący z Warszawy do Rzeszowa rejsowy An-24 SP LTD z 23 pasażerami na pokładzie, 4 członkami załogi i dwoma funkcjonariuszami Milicji Obywatelskiej rozbił się 2 listopada, dokładnie o godzinie 10.28, na polach między Rogóżnem, Kosiną a Białobrzegami pod Łańcutem w ówczesnym województwie rzeszowskim. Zginęła 69-letnia mieszkanka Rzeszowa, wielu podróżnych było rannych.
Wśród pasażerów feralnego rejsu był m.in. znany dziennikarz muzyczny Tomasz Beksiński (syn słynnego artysty Zdzisława), który tak relacjonował dziennikarzowi rzeszowskich „Nowin” moment katastrofy:
- Wstrząs w momencie uderzenia był tak duży,że kilka osób wyleciało w przód ze swych siedzeń. Niemal od razu zewsząd ogarniały nas kłęby dymu. Za innymi zmierzałem do otwartego już wyjścia, gdy zauważyłem, że obok leży ktoś przygnieciony stertą pogiętych i połamanych foteli. Schyliłem się i próbowałem odgiąć te fotele, i wtedy przypomniałem sobie, że to musi być starsza pani z laską, która zwróciła wcześniej moją uwagę. Ale nie mogłem jej pomóc, gdyż fotele zakleszczyły się, a ja zacząłem się dusić od dymu. W ostatniej chwili skoczyłem do wyjścia. W kilka sekund później rozległy się wybuchy zbiorników z paliwem.
W traumatycznych przeżyciach z katastrofy dopatrywano się później spotęgowania u Tomasza Beksińskiego nastrojów samobójczych, które ostatecznie doprowadziły do jego skutecznego - niestety - targnięcia się na życie w Wigilię 1999 roku.
Przyczyną tragedii w Białobrzegach, jak ustaliła później komisja wypadków lotniczych, było niewłączenie przez załogę w porę instalacji przeciwoblodzeniowej. Wypadek spowodował zaciekłą dyskusję na temat stanu wyszkolenia polskich pilotów, miał też wpływ na wycofanie z eksploatacji samolotów An-24.
sj
fot. Jerzy Paszkowski
Napisz komentarz
Komentarze