Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 28 stycznia 2025 04:03
Reklama

Jak nastolatkowie próbowali porwać samolot z lotniska w Rzeszowie

Nieudaną próbę porwania maszyny zanotowano na lotnisku w Jasionce 6 października 1981 roku, chociaż bardziej można to uznać za młodzieńczy wygłup, gdyż jego autorami było… dwóch siedemnastolatków i jeden piętnastolatek – mieszkańcy Zabrza.
Jak nastolatkowie próbowali porwać samolot z lotniska w Rzeszowie
Port lotniczy Rzeszów-Jasionka na przełomie lat 70. i 80. XX wieku

Autor: arch.

 Chłopcy przyjechali do Rzeszowa dzień wcześniej i zatrzymali się w hotelu „Polonia”, z którego wyjechali na lotnisko. Próba porwania maszyny zakończyła się w zasadzie w hali odpraw za sprawą podejrzliwego milicjanta. Porucznik Michał Smagacki, inspektor Komisariatu MO na lotnisku, tak relacjonował zdarzenie red. Wiesławowi Zabierowskiemu z „Nowin”: 

- Tego dnia dokonywałem kontroli dokumentów pasażerówodlatujących o godz. 16.20 z Rzeszowa do Warszawy. Jednym z nich był młody chłopiec, który zamiast dowodu osobistego pokazał mi legitymację szkolną. Jak z niej wynikało, mieszkał on w Zabrzu, co mnie trochę zdziwiło: dlaczego wybierając się do stolicy nie wsiadł do samolotu w Katowicach? Zacząłem go wypytywać z kim podróżuje i co robi w Rzeszowie. Nie bardzo wiedział jaką odpowiedź dać na to pytanie. Najpierw tłumaczył mi, że jest z kuzynem, z którym był u babci. Kiedy jednak razem wyszliśmy na płytę lotniska, żeby rzekomego kuzyna odnaleźć, okazało się, że kuzyn zniknął. Wydało mi się to podejrzane (…) postanowiłem młodzieńca zatrzymać na komisariacie. 

Wkrótce w rękach milicji była cała trójka. W czasie przeszukania w hotelowym pokoju znaleziono kilka rzeczy niedoszłych porywaczy, w ich bagażu porzuconym na lotnisku zaś ubrania, śpiwór oraz książki: „Z dziejów oręża polskiego i walki o postęp społeczny” i „Baśnie” Andersena. Milicjanta i redaktora chyba bardziej zdziwiło posiadanie przez młodzieńców tej pierwszej lektury. W czasie śledztwa okazało się, że mieli bardzo słabo sprecyzowane plany związane z porwaniem maszyny. Jeden z rozpatrywanych przez nich wariantów zakładał, że w czasie lotu koledzy przyłożą najmłodszemu do szyi przemyconą żyletkę i grożąc, że poderżną mu gardło zmuszą pilotów do zmiany kursu. Marzenia młodych Ślązaków o zachodnich Niemczech skończyły się w hali odlotów lotniska. I mimo że miały bardziej humorystyczny niż terrorystyczny charakter, potraktowane zostały surowo i chłopcy mieli odpowiedzieć karnie za „podjęcie czynności przygotowawczych zmierzających do uprowadzenia samolotu do Berlina Zachodniego”.

sj


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama